A wiec... jest srednio ciekawie... mam nawrot choroby, brak checi, bepresje, problemy sercowe i wkurwiajacego ojca...
C'est la vie!
No, ale co ja tutaj bede sie rozpisywac, o tym co idzie zle. No jakos daje rade. Zyje z dnia na dzien. Oddycham i jem, mało, ale jem.
Przestaje mi sie chciec myslec. Znowu. Nie wiem co teraz zrobie. Moze po prostu pozwolic by mnie to zabilo? Walka tylko wyniszcza, a nie wiadomo czy pomoze.