Cztery orły

Miasta były zniszczone, zasypane śniegiem. Wszędzie czuć było czające się niebezpieczeństwo- sama byłam przekonana, że ktoś czyha na moje życie. Byli być może żołnierzami..? Wiem tylko, że byli niebezpieczni.

W pewnym momencie szukałam schronienia. Nie byłam sama, ale nie wiem kto mi towarzyszył. Na ziemi dostrzegłam ptasie gniazdo, a w nim jaja. Chciałam je zabrać ze względu na szansę uratowania jaj, ale w tej samej chwili pojawili się "oni", ci niebezpieczni. Wróciłam w to samo miejsce następnego dnia, gdy już było jasno. Zamiast jaj dostrzegłam pisklęta, skulone razem, bezbronnie czekające na moment, w którym zamarzną. Wzięliśmy je do siebie.

Następny "odcinek" snu pokazywał mnie stojącą na skraju lodowej góry z orłem na ręce. Pozostała trójka latała nade mną. Być może wypuszczałam je na wolność.