............i tak stałam i patrzalam...i napatrzec sie nie moglam..ile to razy w życiu takie skały rozcięły mi zycie...zagmatwały...az czułam iz zamieniam sie w te krople..rozbryzgujace sie od ich siły ..siły oceanu...nie da sie z nia walczyc...życie to OCEAN...trzeba sie jemu poddac...lub nieustannie stawiac..czoła..lecz życie żadzi sie swoimi prawami...na ktore wpływu nie mamy.....taki filozof...ahh..piekne miejsca..WYSPA:)
...............za kilka dni znow tam jade..przed siebie nad ocean by powitac..wschód słonca:)dajacego nadzieje ..na jutro:):)
Wzburzony ocean niegodny jest równać się ze wzburzoną łzą z oczu moich,
Lawina śniegu niczym jest w porównaniu z duchem moim i jego gniewem,
Ogień tylko namiastką jest tego co czuję, niegodny się równać z moim...
Smutkiem...
Ilekroć wołam do Boga , on mnie nie słucha...
Ilekroć płaczę do Ducha, nie jest w stanie...
Ilekroć proszę o pomoc, nie jest mi godna...
Ilekroć...
Umieram...
I rodzę się na nowo w nieświadomości niebytu,
I trwam nieświadoma aż do umarcia, aż do odwrotu...
I cofam się głupia, cofam i cofam,
Ile tak jeszcze?Ile...nim raz na zawsze skonam...