mam tak zawalone gardło, że mówic nie mogę.
zostałam w domu bo mam gorączkę, katar no i to gardło..
dobrze, że chociaż tu się 'wygadam'.
mam ochotę coś napisac... nie wiem. nawet coś zmyślonego... jakieś opowiadanie czy coś.
no to piszę....
Miała wielu przyjaciół, wszystkim ufała bezgranicznie. Bardzo szybko przywiązywała się do ludzi.
Weekendy zawsze spędzali razem. Od samego rana do późnego wieczoru. Byli zgraną paczką. Wszyscy mówili sobie wszystko - nie mieli przed sobą żadnych tajemnic. W ekipie był pewien chłopak, którego od jakiegoś czasu zaczęła traktowac nieco inaczej, znali się od zawsze bo mieszkali obok siebie. Nieco inaczej tzn. podobał jej się zawsze ale wszyscy obiecali sobie przyjaźń, dlatego nie łudziła się, że mogą byc parą. Wszyscy chodzili do ostatniej klasy Liceum. Obiecali sobie, że gdy ich drogi się rozejdą, będą do siebie pisac i nadal sie spotykac.
Od razu po zakończeniu roku szkolego i zdania matury jej rodzice oznajmili, że przeprowadzają się do Stanów Zjedoczonych. Ona musiała przeprowadzic się też bo tutaj nikogo nie miała, oprócz przyjaciół. Ciężko jej było pogodzic się z tym wszystkim ale nie miała wyjścia. Gdy żegnała się z przyjaciółmi, podeszła do niego i powiedziała mu to co od dawna chciała mu powiedziec: "Marcin, chcę Ci coś powiedziec. Pamiętasz jak od małego biegaliśmy, bawiliśmy się razem w piasku, jeździliśmy na rowerach, siedzieliśmy razem w ławce... ? Obiecaliśmy sobie przyjaźń do końca. Nie mogę dłużej tego ukrywac. Kocham Cię. Od zawsze. Bałam się o tym powiedziec. Gdybym teraz Ci tego nie powiedziała, żałowałabym. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy." Rodzice podjechali po nią do parku i zabrali na lotnisko. On nie wiedział co jej odpowiedziec, zszokowała go.
Wrócił do domu, myślał o tym bardzo długo lecz już było za późno by powiedziec jej, że on też bardzo ją kocha. Włączył radio i usłyszał, że wszystkie loty są odwołane albo opóźnione o pare godzin.
Bez jakiegokolwiek namysłu ubrał się i pojechał na lotnisko. Była tam. Smutna siedziała na ławce i słuchała muzyki. Podbiegł do niej i bardzo mocno ją przytulił. Powiedział: "Nie wiedziałem co Ci wtedy odpowiedziec. Też bałem się powiedziec Ci o tym jak bardzo Cię kocham. O tym, że od dawna marzę by byc z Tobą - do końca zycia. Kiedyś nawet kupiłem pierścionek... [Wyciągnął pierścionek i powiedział] : Kochanie, nie chce żebyś wyjeżdzała. Chcę abyś była do końca przy mnie... Wyjdziesz za mnie? "
Popłakała się ze szczęścia, bez namysłu odpowiedziała : "TAK! Kocham Cię!!!" ...
takie sobie.. ale dzisiaj na nic więcej mnie nie stac.
idę wygrzewac się w łóżeczku przed TV.
wasza chora Aga.