Pierwszy raz byłam na tym cycku, który wystaje z praskiej strony:] Dotychczas oglądałam go z mostu.
Przydarzyło mi się wczoraj Coś. Poczułam się jak józef k dla ubogich. Otóż. Poszłam na stację po picie i papierosy. Przypadkiem miałam przy sobie kwotę niemal na styk. Stoję, wybieram laki strajki. 11.20zł. Gość nabija, wyskakuje 11.70zł, nie starcza na picie, odruchowo cofam. Pytam o niespodziewaną różnicę w cenie, gość bierze paczkę, sprawdza, słyszę tłumaczenie, że kasa popsuta, cośtam, nieważne, spieszę się, picie z powrotem nabite, płacę, wychodzę. Chcę zapalić, nie mam papierosów, im bardziej szukam, tym bardziej ich nie ma. Wracam. Pytam, nie wie co się stało, nie ma dostępu do kamer, nie sprawdzi. Mówię, że on ostatni je miał, trwa to chwilę, do niczego nie dochodzimy. Wychodzę naradzić się z koleżanką która cały czas czeka z dzieciakiem na zewnątrz, też się spieszy, ja coraz bardziej spóźniona..
Postanawiam wrócić już z ciekawości, wiem, że nic nie załatwię.
Gość poszedł na przerwę. Na moje słowa, że nie mogę przecież im dawać pieniędzy w prezencie, pani mówi, że już nabite i mi "nowych" papierosów nie da.
Kurtyna.
Ojebali mnie na 11.40zł i ok20min czasu, raczej nie celowo, gość wyglądał jakby to była jego trzydziesta godzina w pracy, dodatkowo na zjeździe.
Stacja na Dzikiej 29, niedaleko Arkadii, połączona z makdonaldem, naprzeciwko przystanku tramwajowego Powązkowska w stronę Woli.
Darowałam bo miałam taki wybór -
a)Siedzę na stacji najprawdopodobniej kilka godzin, czekam na kogoś kto sprawdzi monitoring, biorę papierosy, wystawiam koleżankę.
b)Jadę tam gdzie się umówiłam. Czyli na spacer na którym zrobiłam zamieszczone dziś zdjęcie.