A ja, Madzik Lotnik - Zakrystianka, nie dodam żadnego ciasta - moja rzeczywistość to życie w akademiku (który mieści się w zabytkowym pałacu) i machanie kilka razy dziennie, na każdej bramie przepustką ;)
Jedzenie.. Dzwoni mama:
- i jak, robisz coś sobie do jedzenia, gotujesz?
- tak mamo, codziennie gotuję zupę.
- a jaką dzisiaj gotowałaś?
- Nudle Knorr :D
Poza tym jak to w akademiku - impreza impreza impreza, wczoraj była taka, że Żandarmeria Wojskowa zrobiła nam wjazd na chatę, wesoło było! :) I oczywiście masa przeprzystojnych podchorążych dookoła... :P
Jednak już po 3 dnia ch odczuwam pewien brak - brak wspólnoty. Scholę zostawiłam, oazę zostawiłam... I ta myśl, że np. teraz, gdy ja tu się nudzę, oni mają spotkanie i mnie tam nie ma, jest tragiczna. Poza tym chyba wszystko w normie :)
Pozdrawiam z Garnizonu Dęblin - "gniazd polskich Orłów" :) :*