- Anka, ja chcę się bawić, - powiedziałam jej, gdy ta pokazała mi swój pierścionek zaręczynowy i spytała o moje sprawy sercowe - po prostu bez żadnych zobowiązań i konsekwencji, wychodzenie za mąż przed dwudziestym piątym rokiem życia jest jak wychodzenie z imprezy o dziewiątej.
- Ale zrozum, w życiu nie chodzi tylko o przyjemność&
- To o co?
- O miłość. Powiedziała to z niewysłowioną szczerością w oczach, ale i tak czułam się jakby ktoś mówił do mnie po chińsku.
- Wierz mi, mam jej pod dostatkiem, co weekend nowa dostawa i to od nowego dostawcy.
Wiatr spokojnie muskał nasze twarze, robił się już chłodno lato zaczęło ustępować miejsca jesieni. Podeszła do nas kelnerka i spytała:
- Coś jeszcze dla Pań będzie?
- Tak, rachunek poprosimy, musimy już iść.
- Wiki proszę cię, przemyśl to co robisz. Masz ciało anioła, a w głowie bałagan.
- Taka jestem. Odparłam, wstałyśmy od stołu, założyłam torebkę i przez chwilę wpatrywałam się w grupkę liści kręcącą się po powierzchni rynku. Tylko ja na nie patrzyłam, tylko dla mnie wtedy istniały. Nikt inny nie dojrzał płynności i delikatności ich ruchów.
- Wiki? Ania wyrwała mnie ze stanu uśpienia.
- Tak, już jestem, zamyśliłam się. Chodźmy.