Niby zwyczajny dzień, a tyle się działo Mowa o ostatnim piątku, kiedy to podróżując po mieście i załatwiając sprawy rangi przeważnej zmierzałem już do domu i postanowiłem skrócić oraz umilić sobie drogę jazdą darmowym autobusem Carrefoura, na trasie Nowe Rokicie
Gdy wsiadłem do środka, od razu skierowałem się na tył, gdyż akurat tam było bardzo dużo wolnych miejsc, ale gdy spojrzałem na podłogę, to nie wiedziałem, co mam myśleć...
To było uczucie, jakby ktoś robił sobie ze mnie żarty - ale nie, to działo się naprawdę
Centralny fragment podłogi autobusu zajęły mokre i rozlewające się szerzej plamy z potłuczonych jajek, w nich tarzały się popękane skorupki, a ludzie mieli miny jak z loży masońskiej
Natomiast ja po kilku chwilach okazałem wielki entuzjazm dla tej ekspozycji i dławiłem się ze śmiechu patrząc na kolejne osoby, które wsiadały i patrzyły na zapaskudzoną podłogę z dziwnymi grymasami, czasem też na mnie, że to niby moja wina, że tak jest
Czułem się jak na planie ukrytej kamery - reakcje ludzi mogłyby być filmowane i pokazywane innym, żeby wszystkich ubawić