Wiecie co? Może ucze się źle, nie chodze często do szkoły bo choruje... jestem jaka jestem ale nikt mi nie powie ze jestem bez serca... Ostatnio czytałam o śmierci półrocznego dziecka... Tak myśle... Dlaczego umarło tak szybko? Dlaczego bóg je zabrał? Po co mu one? Przecież tu na świecie dla swej rodziny był największym skarbem prawdziwym cudem... A jednak nie ma go... Odszedł... Tak szybko... Jak bańka... Prysł... Rodzice rozpaczją... A czy po mnie ktoś będzie? Czy o mnie ktoś bedzie pamiętał? Postawi ta jedną symboliczną świeczke? Uroni choć jedną łze? Będzie taki Ktoś??....