cholera, i kolejna impreza przechodzi mi koło nosa .
miałam isc do Yakizy na Freestyle Battle, ale nie ma to jak 38,5 + zabandażowana, boląca jak jasny gwint ręka. No i nie moge iść.
juhu!
trzeba bylo isc na ten BigBounce . ;/
no cóż, zabieram się do pieczenia ciasta.
tego ostatniego np taki Sebastian nie miał odwagi spróbować, no ale tym razem się nie wywinie.
no i lecze sie, lecze, a jutro wybywam do Pauliny.
prezentacja dla ciotki zrobiona, nie było źle .
mieszkanie posprzątane
wiec z obowiązków na najbliższe dni pozostaje mi nauka .
pff.
miłego weekendowania.
edit
Zmiania planów na jutro :D
Na lepsze;D
wbija Martyna ;**** !
a wieczorem lecim z Arkiem na Fordon xD