okienko poraz drugi
Deszcz pada, deszcz pada, deszcz pada i pada
deszcz dźwięcznie o szyby dzwoni,
kropla za kroplą na szybie osiada,
chmura za chmurą kolejną łzę roni.
Siedzę i słucham jak dzwoni i dzwoni,
siedzę i marzę, siedzę, trochę płaczę.
Tak tęsknię dotyku Twojej drobnej dłoni,
tak tęsknię chwili, gdy znów Cię zobaczę.
Czuję, znów zakrada się do mnie zwątpienie,
taki drobny smutek - taka ciężka żałość.
Bo co ja mogę? Bez nadziei marzenie...
jestem taki, nie inny, sam strach i nieśmiałość.
Nieśmiałość i niechęć, wszak wiem, jaki jestem,
że niczym nie zasłużyłem sobie na Ciebie.
Wiem o tym, wiem dobrze... i duszę się powietrzem,
wciąż sobie marzę, liczę gwiazdy na niebie.
Bo gwiazdy są urocze! Jak i Twój uśmiech - uroczy.
Długie, rude włosy, delikatne dłonie...
brązowe, śliczne, takie drobne oczy:
dwa morza, bezkresne, niezmierzone tonie...
A wiem. Jestem niczym, tak bezwartościowy.
Mogę tylko snuć najskrytsze marzenia.
Że Cię kiedyś poznam? Nigdy. Wbijam sobie do głowy
padających kropel smętne spojrzenia...