Fot. Monika M. <zaczarowanajestem>
To chyba najlepsze ''przed-urodziny'' w życiu.
Śpiewanie z chorym gardłem, po tym jak na wf biegaliśmy w deszczu. ( Mimo tego mówili, że wyszło... Śpiewanie, nie bieganie. )
Otrzymanie kostki Rubica 4x4. ( Dam radę! ),
i prawdziwego budzika od Moniki, w którym się po prostu zakochałam.
Tak, to na pewno miłość, bo mimo, iż tyka niemiłosiernie, to nie schowam go do szafy.
Pieczenie babeczek dla Alana (Aktualnego chłopaka Moniki). Wyszły świetne. Monika, jesteśmy zdolne.
Oglądanie świetnych kabaretów ''Umbilikal brothers''.
Zjedzenie miseczki kleiku ryżowego o smaku malinowym. ( obiecałam, spełniłam ).
Powrót do domu. W deszczu.
Tylko czemu ta Gąska Balbinka leży w jednym łóżku z gorączką, co? Masz żyć, bo jutro też powinno być fajnie. Nie ma, że nie. Obiecałaś.