"Co, gdzie i jak wysyłać do nas" <KLIK>
Witam Was!
Co u Was słychać? Bo ja ciągle jestem zabiegana, zajęta i w ogóle nie mam czasu, by dodawać tutaj notki. Oczywiście w miarę moich możliwości będę tutaj zaglądać, jednakże nie spodziewajcie się z mojej strony zbyt wielu notek. Dziewczyny (Jusia i Ana) będą musiały dać sobie radę beze mnie. Niezmiernie mi było miło poznać wielu ciekawych ludzi dzięki temu blogowi oraz mnóstwo pięknych par. Mam nadzieję, iż poukładam sobie moje życie jak najlepiej i kiedyś jeszcze poprowadzę tego photobloga. Życzcie mi szczęścia oraz trzymajcie za mnie kicuki, aby wszystko dobrze się potoczyło, by w moim życiu znowu zapanowało szczęście. Tymczasem zapraszam Was do przeczytania II cz. opowiadania pt. "Smutna historia". Pierwszą część owego opowiadania przeczytacie TUTAJ.
"(...) Przedstawili jej całą sytuację mówiąc:
-Heleno, Twoja córka Maria nie żyje- powiedziała drżącym głosem matka Mirka- Genowefa
-Ale, ale...Jak to?!
W drodze na dyskotekę mieli wypadek i zginęła
Boże, czemu mi wszystko zabierasz?! Czemu zabierasz mi już drugą córkę? Jednej Ci mało? Już w takich samych okolicznościach zabrałeś mi młodszą pociechę Katarzynę. Czemu mi zabierasz cały mój świat?- pytała Boga szlochając i nie uzyskując żadnej odpowiedzi.
Genowefa przerwała chwile smutku i rzekła:
Jutro zabierzemy do siebie Alanka, bo tak kazał Mirek i ruszyła w stronę auta. Pojechała z synem do domu, gdzie panował smutek, lament i szlochanie.
Mirka w szpitalu opatrzyli. Miał białą koszulę, która zmieniła swój kolor na czerwony. Była cała zakrwawiona. Miał rece we krwi, kulał na jedną nogę i płakał, a raczej ryczał przeraźliwym głosem, pod wpływem szoku jak jakiś dziki zwierz. Później zgarnęła go policja w celu złożenia zeznań. Zadawali mu ciągle jedno i to samo pytanie, a mianowicie: Czy to Pan kierował?, a on odpowiadał cały czas to samo słowo: Nie. Zatrzymali go na 24h. Całą noc policjanci, nie słysząc takiej odpowiedzi, jakiej się spodziewali kopali Mirka i bili go pałką policyjną, a on mimo wszystko, mimo okrutnego bólu psychicznego jak i fizycznego nie odpowiedział im twierdząco. Bo on im mówił prawdę, a oni chcieli wymusić od niego kłamstwo. Najdłuższa noc w życiu Mirka dobiegła już końca, nadszedł ranek, minęło 24h i go wypuścili. Przed komisariatem stała jego matka, ciotka Mirka i brat. Zabrali go do domu. W drodze ciotka poczęstowała go papierosem, a przecież on już nie palił od roku, gdyż razem z Marią postanowili sobie, że przestaną. Po pierwszej zapalonej fajce, palił coraz więcej i więcej. Byli już w domu. Alanek, który przeczuwał, że jest coś nie tak też był już na miejscu. Pytał o mamę, a my nie wiedzieliśmy co mu odpowiedzieć. Najpierw mówiliśmy mu, iż gdzieś wyjechała, lecz później przed pogrzebem trzeba było mu wyznac całą prawdę, bo tak też kazała pani psycholog. Tylko jak powiedzieć tak okrutną wiadomość takiemu malutkiemu dziecku? Przecież dojrzały człowiek ledwo to znosi. Jak powiedzieć to jemu? Dziadek Alanka (ojciec Mirka) zebrał się na odwagę i wyznał wnukowi bolesną prawdę prosto w oczy, mówiąc: Alan Twoja mama nie żyje, a on zapytał płacząc To już nigdy nie będę miał mamy?. Dziadek wraz z ciocią Alana zaczęli mu tłumaczyć Alanku w życiu każdego człowieka jest naznaczona śmierć i nikt nie wie, kiedy go dopadnie. Twoją mamę Bóg potrzebował, bo mu pomagała w Niebie. Teraz będzie z Tobą, ale nie ciałem lecz duszą. Będzie siedzieć na obłoku i spoglądać na Ciebie.
Nadszedł dzień pogrzebu. Cała rodzina się zjechała. Każdy opłakiwał jej śmierć. Mirek tulił leżącą żonę w trumnie. Alanek narysował laurke dla mamy i włożył ją do jej białej trumny. Pożegnał się z nią. Przestraszył się, więc zabrałam go do samochodu. Nie dziwiłam się mu, bo sama się bałam. Wszyscy płakaliśmy. Ostatnie pożegnanie na cmentarzu. Ostatnie chwile. Alanek przez pierwsze miesiące miewał koszmary. Budził się w nocy i niesamowicie płakal, bał się czegoś. Bał sie, że straci też ojca w jakiś nieoczekiwany sposób, w nieoczekiwanym momencie tak, jak stracił ją. Mirek topił smutki w kieliszkach wódki i po pijanemu chciał iść do Marii. Sięgał za sznurek, za żyletkę, czy ostre narzędzia, bo już nie miał sensu swojego istnienia. Tłumaczyłam mu w tych chwilach, iż ma owoc miłości Marii, a mianowicie Alanka. Dużo z nim rozmawiałam i rozmawiam dalej, gdyż mam z nim najlepszy kontakt. Po tym wydarzeniu już nic nie jest tak jak dawniej. Wszystko uległo zmianie. Mirek po 3 latach jeszcze się nie pozbierał z tego i ciągle widzi te okrutne obrazy przed oczyma, natomiast Alanek czasem wspomina o mamie, ale to już rzadko. Niesamowite jak w krótkim czasie można stracić wszystko, całą swoją miłość do świata, do ludzi, wszytsko co dla człowieka było najważniejsze..."
Agata