Słucham muzyki i robię całkiem bezsensowne rzeczy, jak każdego poranka, kiedy nie mam nic innego do roboty. Pisanie sprawia mi ulgę. Wylanie słów na kawałek kartki w komputerze uspokaja mnie. Ostatnio potrzebuję tego więcej niż zwykle i piszę bezsensownie w wordzie, a później kasuję. Zamknę, nie zapiszę i nie ma. Moje myśli uciekają gdzieś daleko, skąd nie umiem już ich przywrócić do życia...a to chyba dobrze. Chcę odzyskać powoli spokój i równowagę. Siła, która pozwala żyć i marzyć ma nadal mi pomagać i pozwalać cieszyć się tym co przecież tak kocham, życiem i Tobą. Nie boję się już życia, nie pozwalam sobie bać się go. To ja decyduję jakie ono będzie, wybieram tę drogę, która najbardziej mi pasuje. Nie robi tego za mnie życie i nikt inny, to tylko mój wybór co zrobię, którędy pójdę. Nie pozwalam sobie także niczego żałować. Nie mogę, basta. Żałowanie zostawiam tym, którzy uwielbiają się zamartwiać, ja tego nie chcę. Na koniec kawałek tekstu piosenki "W pułapce" Komet.
"Te ostatnie dwa miesiące były bardzo trudne,
ostatnie dwa miesiące, meczące i nudne.
Każda noc jest taka sama,
Cisza i niespokojny sen.
Księżyc jak tabletka od bólu głowy."
`O quizas se debe?
Tal vez deberiamos intentarlo de nuevo?`