Jest mi źle tak zupełnie bezpowodowo. Jest tak zwykle, codziennie, monotonnie i w ogóle joł do dupy. Cały czas myślę za dużo, a za mało robię i wciąż budze się za późno, chociaż dzisiaj wstałam o godzinie 7. Ale to nie takie budzenie. Tak, czy owak, do opóźnionych ludzi chyba należę. I do tych co łatwo jest zakochać. A Ty zrobiłeś to tak perfidnie. Powiedz mi, dlaczego patrzę się przez okno, cały czas. Nie wiem co albo kogo chcę tam zobaczyć, fakt faktem, że nie widzę. Cały czas nie widzę nic, co kazałoby mi skoczyć albo po prostu zejść na dół. Czasami tylko przeleci upierdliwy gołąb jeden albo drugi ale szare zasrańce nie mają tu nic do rzeczy. Lubie to zdjęcie, wiesz? Takie właśnie moje. Cała ja. I w zasadzie na cholerę ja to piszę. I tak to nic nie zmieni (haha, jakby jeszcze miało zmieniać). Pójdzie się w jedną drugą stronę, i do widzenia, bo przecież nie ma czego oczekiwać. To ja zawsze tylko oczekuję, można oczekiwać też ode mnie, ale kto by chciał? Pff. Bredzisz, Gronkowcu. Bredzisz sama do siebie. Wiem.