Thursday, February 27, 2014

Day 11. Żyję i mam się dobrze. Bynajmniej. Z dietą wszystko okej, chociaż mam stresa przed sobotnim ważeniem, mam wrażenie że przytyłam, że coś robię nie tak, albo że mam zastój wagi. Pewnie tak jest. W tym tygodniu włączyłam ćwiczenia. Ćwiczę z samego rana. Od następnego tygodnia zwiększam ilość ćwiczeń i włączam też Callanetics, podobno efekty są porażające. Zobaczymy czy dam radę wykonać takie skomplikowane figury z moją obecną sylwetką. Ciężko będzie. Ale wciąż czuję pustkę. I tu nie chodzi, że brak mi miłości, brak mi chłopaka, partnera kogokolwiek, nie. Nie potrzebuję do szczęścia posiadania drugiej połówki. W sumie jest lepiej gdy jestem sama. Niedawno zakończyłam związek, nie trwał on długo. Ale jednak S. zakochał się we mnie po uszy a ja nie potrafiłam odwzajemnić jego uczucia. Nie potrafię odzajemnić niczyjego uczucia. Utwierdzam się w przekonaniu, że mam serce z kamienia. Nieważne. Chcę zapomnieć o przykrych sytuacjach, o złościach i smutkach. Zacząć na nowo. Skoro już zmieniłam swój styl życia, to przydałoby się też zmienić swoje podejście do świata. A ono powinno być inne jeżeli schudnę wkońcu do normalnych wymiarów. Myślę, że będę odważniejsza, pewniejsza wszystkiego tego co robię. Będzie lepiej, na pewno. Więc mam zamiar spalić bibliotekę wspomnień i zacząć z czystą kartą.