Nie wiem od czego zacząć. A jestem przed okresem, powinnam mieć wenę.
W niedzielę dwa tygodnie temu byłyśmy z Izą na Przykonie, a że ona chciała, żeby jej kuzyn (mieszkający niedaleko) coś tam nagrał na lapka, to zostawiłyśmy u niego samochód przy okzazji i jej wujek nas podwiózł, bo jak się okazało, do plaży nie było aż tak blisko - ze 2km. I dołączył do nas Daniel, ten właśnie kuzyn. Tak się poznaliśmy XD Potem wracaliśmy na nogach w takim słońcu :O I siedzieliśmy na ławce w cieniu do samego wieczora. Daniel ma świetnego psa <3 Nestora. Przez cały dzień nie mogłam zapamiętać jego imienia, ale w końcu się udało. Następnego dnia Daniel napisał do mnie, że zgubił pendrive, którym się bawiliśmy i który leżał na stole. Od tamtej pory, jak zaczęliśmy pisać, tak piszemy codziennie. Przedwczoraj (?) przejechałam się rowerem na Przykonę, bo była fajna pogoda i piękny zachód słońca. A jak Daniel się dowiedział, że tam jestem, to do mnie przyjechał. Trochę posiedzieliśmy, strasznie wymarzliśmy i pojechaliśmy. Odprowadził mnie do niebieskiej wody. No i o.
Chciałam napisać więcej, ale coż, wolę z nim gadać :-D