Kocham lato. Wtedy nagle zaczynam dobrze czuć się w sukienkach i noszę je dużo częściej. A humor nawet jeśli byłby zły, to samo słońce poprawia go o 50%. I nie trzeba marznąć. A wszędzie można jechać na rowerze. Więcej czasu spędza się na dworze. I dzień jest dłuższy. A na ciepłe dni jest większy wybór ubrań z mojej szafy. Giną zimowe problemy. Człowiek czuje się lżej bez tych wszystkich kurtek, płaszczów, szalików i ogromnych kominów. A na ulicach jest bardziej kolorowo, bo ciężko wytrzymać na słońcu w czarnych albo szaro-burych ciuchach. Zimną świat jest czarno-biały. Nic do tego nie mam, bo uwielbiam na przykład czarno-białe zdjęcia. Ale latem jest magicznie. Zupełnie jakby ktoś tchnął życie w miasto. Włączają się fontanny, rosną kwiatki, drzewa stają się zielone. Częściej się chodzi na spacery. A na twarzach pojawia się więcej uśmiechów. Nie wiem, po prostu uwielbiam ten czas. Tego nie da się opisać.