Ciągle się zastanawiam nad nową nazwą i nic nie mogę wymyślić. Przeszukałam, sprawdziłam już tyle nazw, że powoli zaczynam mieć dosyć. Że też... fucken! Wkurwiłam się. Chyba zrobię cappuccino i uciekam na kinomaniaka. Może jakiś spacer, gdy się ściemni? Chciałabym posiedzieć pod mostem z Tobą i gorącą herbatką. Chciałabym zostać przy swojej nazwie, chciałabym... Tęsknię. Czemu nie piszesz, nie dzwonisz, nie przychodzisz? :(