Kocham letnie noce w Cocusie i spasionych Greków po 40stce. Lubię malibu i mojito do upadłego. Lubię kiedy dj gra good shit a ty ze mną tańczysz. Nie jestem żadnym autorytetem, żadnym ideałem. Nie jestem tajemniczą wybawicielką, żadnym mesjaszem. Nie noszę ekologicznej torby i lnianych spodni. Kocham espresso i menadżera McDonaldu. Umarłabym bez Świetlickiego i Wojaczka, bez szkolnej biblioteki i mojej mamy. Od paru dni nie lekceważe myśli suicydalnych ludzi dla mnie ważnych. Na codzień hedonizm ale zdarza się też abnegacja. Jestem bardzo szczęśliwa kiedy grzeszę..pewnie pójdę do piekła bo nawet zapomniałam sobie zarezerwować zbawienie. Stosuje anafory zawsze i wszędzie oprócz tu. Nie lubię nudy i nie lubie się denerwować bo jak się nudze i denerwuje to pije, bo pare głębszych zmienia światopogląd. Należe do anarchistycznej bojówki na czele której stoi panna huadaios i mamy zamiar rozpętać trzecią wojne! ot co! Ślinie się na widok undergroundu i deskorolek Black Label, chociaż często rezygnuje z dziurawych butów etniesa, noszę spódniczki o fasonie ołówka, groźbę pod rzęsami i ucze się obsługiwać namiętność. Lubie jak książe ma złote włosy, błękitne oczy, opalenizne i 3 dniowy zarost. Niestety znów okropny facet zostawił mnie na lodzie, więc słucham piosenek fucking finger chociaż nie jestem feministką. 'lalala żałosne gówno dumne z penisa'. Jak widzisz myślę bardzo abstrakcyjnie. Należe do Jastrzębskiej elity artystycznej. I pewnie to jest powodem mojego myślenia. Artyści tak mają. Trzeba widzieć niewidzialne. W sumie? Jestem zboczona, nieokiełzana i hoduje ptaszniki! No podskocz bitch! ;>

Okeeeeeej! Wiesz już o mnie wszystko! MOŻEMY ZOSTAĆ PRZYJACIÓŁMI. :) :*