Nazywam się Bill, Bill Kaulitz. Opowiem wam historię pewnego człowieka - człowieka o niesplamionym, dobrym sercu, któremu tak zwyczajnie, z niewiarygodną brutalnością odebrano to, co najcenniejsze. Dziecięcą radość. Znam go od przeszło 20 lat, wiem, co lubi jeść na śniadanie, dlaczego nienawidzi brokułów, jak najwygodniej sznuruje mu się buty; wiem ile znaczy dla niego rodzina, przyjaźń, miłość i oddanie, wiem dzięki czemu i DLACZEGO jest taki, jaki jest. Po krótce... Poznajcie Toma, mojego brata.
***
- Obiecaj, że jak tylko dolecicie, dasz mi znać, czy wszystko w porządku... - Jej głos brzmiał dość nerwowo, gestykulowała nadmiernie rękoma, potrząsając głową w tę, i drugą stronę. Burza blond włosów tworzyła swoisty wachlarz wokół jej głowy, a on stał naprzeciwko niej z wielką torbą na ramieniu, nie mogąc wydusić z siebie słowa. Nienawidził pożegnań, wiedział, że prędzej czy później, ich związek na odległość nie przetrwa, że w końcu podejmą decyzję o rozstaniu. Nie chciał tego, właśnie przy niej oddychał z pełną świadomością, że jest na świecie ktoś, kto naprawdę go rozumie. Zadrżał, gdy spojrzała na niego ze łzami w oczach. - Tom, powiedz coś, powiedz, że kiedy znów się zobaczymy, wszystko będzie jak dawniej... Tom, proszę... - Tłumy wścibskich paparazzi obserwowały każdy jego ruch - już dawno wiedzieli, że gitarzysta jednego z najbardziej rozchwytywanych zespołów jest w stałym związku i mimo zapowiedzi o rozpadzie Tokio Hotel przez Ebel'a, żadne z jego przeświadczeń, nie sprawdziły się. Zauważyłem na jego twarzy grymas, który planowany, jako pocieszycielski uśmiech, doprowadził dziewczynę do płaczu. Gorzkie krople, niczym grochy spływały po jej policzkach, mocząc jego obszerną, białą bluzę, do której wtulała swoje drobne ciało.
- Tom, nasz samolot... - Spojrzał na mnie porozumiewawczo, więc dałem mu jeszcze chwilę. Świadomie czułem, jak cierpi, jak jego serce rozkłada się na milion, maleńkich kawałków, nie pozwalając mu wykonać nawet kroku, by odsunąć się od Kate. W końcu chwycił ją za ramiona, i pocałował z czułością w czoło. Odszedłem od nich i kierując się w stronę lotniska, słyszałem jeszcze z oddali szloch rozhisteryzowanej dziewczyny i ich rozdrażnione głosy. Wiedziała, że to koniec. Czuła, jakby rozstawali się już na zawsze.
- Będę z tobą myślami, Kate.
- Myślami, to za mało...
***
Lot nie dłużył się tak, jak zazwyczaj - z ogromnym telewizorem naprzeciwko nas, siedzieliśmy wszyscy razem, w wielkim przedziale dla VIP'ów, sącząc słodkie martini. Gustav i Georg po jednej stronie samolotu, my z Tomem po drugiej. Żadne z nas nie odzywało się do siebie zbyt często, słychać było jedynie pochrapywanie, jęknięcia i zagłuszające dosłownie wszystko, dźwięki niemieckiego rapu ze słuchawek Toma.
- Kaulitz, mógłbyś łaskawie ściszyć w końcu to UMCA UMCA, ZABIJĘ CIĘ ZARAZ, BUM BUM? Zwariuję. - Zaśmiałem się pod nosem. Hagen potrafił rozgromić każdego, kiedy coś mu nie pasowało. Nie, nie żeby jakimś mocnym, ostrym tekstem, czy, co lepsze, mięśniami... Powalał na kolana swoimi idiotycznymi porównaniami, bójkami na słowa, które bądź co bądź, zawsze mnie bawiły. Starszy nie spojrzał na niego nawet kątem oka, podgłośnił muzykę w swoim ulubionym iPodzie, na oczy założył ciemne okulary i odwrócił głowę do małego, samolotowego okienka, doprowadzając tym samym do szału basistę. Spojrzałem na niego wymownie, samym wzrokiem błagając, by nie wybuchał gniewem, nie w tej chwili. Westchnąłem głęboko, przecierając zmęczone powieki, po czym rozsiadłem się wygodnie, opierając głowę o ramię brata.
- Minie kilka dni i przestaniesz o niej myśleć, Tom. Poznasz dużo nowych ludzi, zapomnisz... I wiem, że masz mnie teraz za wstrętnego dupka, ale sam się przekonasz, że tak będzie. Wspomnisz moje sło... - Nie zdążyłem nawet dokończyć, bo przerwał mi, mierząc mnie wściekłym, pełnym zgorzknienia spojrzeniem. Wzdłuż pleców przeszły mnie zimne dreszcze, powodując jednosekundowy, cholernie nieprzyjemny ból głowy. Pulsująca skroń i natłok myśli. W jednym momencie poczułem wszystko, co w tej chwili czuł on. Momentalnie potrząsnąłem głową, by pozbyć się tego druzgoczącego przeżycia i dopiero zrozumiałem, jaki potrafi być wrażliwy. Emocjonalnie uduchowiony. Aż... nieprawdopodobne.
- Drodzy państwo, zbliżamy się do lądowania. Prosimy schować wszystkie, niebezpieczne przedmioty do toreb oraz zapiąć pasy. - Głos stewardessy dochodził do mnie, jakbym był w jakimś... tunelu. Rozbiegał się na wszystkie strony i jedyne, co zrozumiałem z jej słów to, to, by wszyscy zapięli pasy. Zamknąłem przemęczone podróżą powieki, wykonałem polecenie i czując lekkie turbulencje, zanuciłem sam do siebie.
- Dann wird alles gut... Alles gut...
Inni użytkownicy: mztikdanielo90xanciaaatrutekjadziakowalskaoddajciemiphotoblogawidzewiaksisoniekk95gabrysiawkrainieblyskowyruxan
Inni zdjęcia: Tatry slaw300Z kuzynem nacka89cwaSac a dos. ezekh114Ja patrusia1991gdTorcik patrusia1991gd:***** patrusia1991gd:* patrusia1991gdJa nacka89cwaIdą przez życie ? ezekh114Na Mazowszu. ezekh114