Widzę światło.
Nie jestem pewna czy ktoś pali ognisko pośrodku lasu,
czy stado świetlików postanowiło zorganizować sobie spotkanie,
może pożegnalne.
Nieważne. To światło.
Od dawien dawna go nie widziałam.
Czuję, że muszę podążać w jego stronę.
Ma taką piękną poświatę i czuję, że zatracam się w nim z każdym kolejny krokiem.
Zaczynam biec.
I chyba poruszam się zbyt szybko.
I chyba tracę je z pola widzenia.
I chyba grunt osuwa mi się pod nogami.
I w końcu czuję, że upadam.
Z przerażenia zamykam oczy (a może szerzej otwieram? sama nie wiem) i nie widzę już nic.
Światło znikło. Przepadło. Odeszło.
Cholera, nawet nie zwróciłam uwagi na ciernie, które pokaleczyły mi nogi gdy biegłam.
Istnieją zioła leczące blizny?
Inni użytkownicy: animriibiiczysxddzarazbedzieciemno2kingyyywojtus9215gryspmoontejkokiciatdan7770galimatiasdj
Inni zdjęcia: 982 tennesseeline2025.07.30 photographymagicStatki wypływają rano bluebird11:* cooooooonePo trosze, po trochu. ezekh114Ja coooooooneJa coooooooneNa motorze coooooooneW Toruniu coooooooneJa cooooooone