photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 4 PAŹDZIERNIKA 2015 , exif
218
Dodano: 4 PAŹDZIERNIKA 2015

Stało się to czego tak bardzo bałam .Odszedł. Wraz z nim znikły moje marzenia, mój spokój.

Duszę się jakby brakowało mi powietrza,  to on był moim powietrzem.

Pojawił się jak piorun z nieba nagle, kiedy zupełnie tego nie oczekiwałam a teraz go nie ma,  przecież jest burza, gdzie on jest? Siedzę z kubkiem gorącej herbaty i patrzę na krople spływające jednej po drugiej po szybie, czekam na następny piorun. Burza ustaje. Miliony kropel spłynęło po szybie a jego nadal nie ma, dla mnie to już wieczność. Mówią czas leczy rany, ile  jeszcze kropel musi spać żeby wrócił, ile kropel moich łez? W przyrodzie po każdej burzy wstaje  słońce, dlaczego w życiu się tak nie da? Tylko dostajemy kolejnego kopniaka zanim zdążyliśmy się podnieść po wcześniejszym. Nastaje pozorna cisza, herbata które grzała moje zimne dłonie przestała spełniać swoje zadanie, znowu marznął. Gdzie on jest? Przecież nigdy nie dopuszczał do tego żebym marzła, dbał o mnie jak nikt inny. Pozorna cisza w mojej głowie nadal szaleje tornado o jego imieniu, burzy siłę i stabilizację, której szukam w każdej minucie, godzinie dnia. Może sama tą burze wywołuje, nie chcąc pogodzić się z jego odejściem z tym, że już nie wróci? Ale jak pogodzić się z utratą miłości swojego życia?