Wiem, że inni mają gorzej. Wiem, że dużo ludzi nie ma dachu nad głową, jest śmiertelnie chorych, wiem.. wiem to wszystko. Wiem, że oni mają siłę - i bardzo was kurwa podziwiam, ale ja jej nie posiadam. Mogą sobie myśleć: ' a straciła przyjaciół. Co tam. Znajdzie nowych. Ble ble ble'.Nom w sumie mogłabym tak powiedzieć. Tylko, że przyjaźń w moim życiu stanowiła wartość pierwszorzędną. Była najważniejsza. Bo z kim można wypić nad jeziorem Finlandię, pomieszać ją z piwami, drinkami i innymi trunkami? kąpać się po pijaku w jeziorze, gwałcić szafę? Dostać pierwszego w życiu mega zgona i spać cały dzień w campingu? wstać nieżywym i nic nie pamiętać? Bać się, że zrobiło się coś głupiego po pijaku? Z kim snuć plany, co powiedzieć rodzicom, żeby nie wyczuli alkoholu? No z kim, jak nie z przyjacielem? Do kogo można pójść bez względu na godzine, bez względu na to czy się umówiliśmy czy nie i po prostu posiedzieć? Z kim można oglądać po raz tysieczy ten sam serial i śmiać się ciągle z tego samego momentu? Z kim można grać w mega zajebiście nudną grę, tylko, żeby sprawić drugiej osobie przyjemność? Z kim można razem płakać? Kto nauczy Cie grać w nogę? No kto jak nie prawdziwy przyjaciel?! Kto kurwa będzie opalał się z Tobą na rondzie w mieście i nie zważał czy jadą samochody? Kogo nauczysz się porządnie zaciągać fajkami, jak nie prawdziwego przyjaciela? Kto Cie zrozumie jak nikt inny? Do kogo się zwrócisz jak nie będziesz miał już siły? Do kogo pojdziesz jak poklocisz się z chłopakiem? Z kim przywitasz, pożegnasz wakacje? Kto będzie Ci towarzyszył w tym zyciu? Kto cie zawsze wesprze, bez względu na to czy zawiniłeś czy nie ? Kto cie zjedzie jak popełnisz bledy, a na koniec doda, że i tak zawsze będzie z Toba, bez względu na to co zrobisz? Z kim się poklocisz, a za chwilę wybierzecie się na piwo? No kurwa z przyjacielem.. Z nikim innym. I jak sobie to czytam co napisałam wyżej, to nie mogę. Nie mogę uwierzyć, że ich nie ma. Że mimo, że cholernie się starałam, oni mieli na mnie wyjebane. I powiem, że na te dwie 'przyjaciolki' tez mam wyjebane, po wczorajszej rozmowie z jedną z nich, która ujęła, że szkoda jej na mnie czasu i siły i że nie może na mnie liczyć i kilka innych miłych słówek, stwierdziłam, że nie ma sensu walczyć, skoro one stworzyły sobie doborne towarzystwo a mnie wypierdoliły. Kurwa. Uwielbiam też drugą przyjaciółkę, która jest dla mnie bardzo miła w szkole, a za chwilę słyszę jak jeździ po mnie do kolezanki z klasy. Ale nie mam zamiaru tego komentować. To jej żywioł, niech się spełnia dziewczyna! ;D A co do Pawła, to chyba żeby uniknąć zalania klawiatury, ujmę to krótko. Cieszę się, że on nie wie co u mnie, bo chyba pękłoby mu serce.. chociaż nie, mój 'przyjaciel' nie ma serca! Uwielbiam jak nie pisze do mnie od tygodnia i gdy ja oczywiście zaczne pierwsza rozmowe i jak gadamy o pogodzie oraz o 'co tam? dobrze', uwielbiam jak się sobie ''zwierzamy'' < uuu. No to tutaj pojechałam grubo ironią.;D > lubię nawet słuchać o Dagmarze, lubię dawać mu rady i kocham to jak on ma wyjebane na to. Nawet to w nim ubóstwiam. Kocham też jak potem nie piszemy prze jakis okres, aż nagle on zrobi mi przysługę i napisze i jest starsznie miły dla mnie, zawsze mi odpisuje i interesuje się co u mnie. No peffka, oczywiście. ;) <ironia numer 2>. Ale narzekać nie mogę. Piszemy? Od czasu do czasu tak. Gadamy? Jeśli można to nazwać rozmową, to tak.. Czego chcieć więcej? A no chcieć tego, żeby był taki jak kiedyś, żebyśmy pisali, gadali, tak normalnie, żebyśmy się spotykali, robili razem durne rzeczy, żeby on mnie uświadamiał ze wszystkim o czym nie miałam pojęcia. Żeby po prostu był, naprawę, a nie na niby.. żebyśmy rozmawiali jak pol roku temu, żeby okazał choć gram zainteresowania, żeby nazwał mnie przyjacielem.. Wiem, że to już nie nastąpi.. Bo w końcu dziś 191 ! Jednakże oddałabym wiele, bardzo wiele, żeby usłyszć te słowa z jego ust.. Jednak ja dalej traktuję go jak brata. Zrobiłabym wszytsko, żeby wrócił. Bo wiem, że chyba tylko jemu umiałabym naprawdę zaufać, wiedziałabym, że jest wyjątkowym przyjacielem. Cudownym człowiekiem, jednak nie moim. No i doigrałam się, znowu rycze jak bóbr, znowu nie dałam rady. Ale kiedyś to minie. Boję się tylko, że zapomne jakim był cudownym człowiekiem, że zapomnie ile dla mnie zrobił i ile mnie nauczył. Ze zapomne, że był. A tego nie chcę. Jednak wypierdalaj z mojego serca jeżeli masz zamiar się tak bawić i tratować mnie bardzo miło. Albo nie. Nie wypierdalaj. Zostań. Ja poczekam na ciebie. Nawet milion lat. Usiade i poczekam, Az zrozumiesz, ze jestes w moim zyciu wyjatkowy i bez ciebie normalnie nie umiem. Nauczyles mnie slowa przyjazn , a teraz pokazujesz ty, wlasnie ty tez pokazujesz jak fajnie je Niszczyc ? pozdro..
Czyli jak widać w mojej głowie jak jakieś bagno. Nic nie ogarniam, ale cieszę się, że mimo, że przyjaciele odeszli, ktoś został.<3 ktos kto dodaje poweru, nawet jak nie mam już na nic ochoty.
A wam kiedyś opowiem jak gorzkie były moje łzy, jak przeywałam tą samotność. Kiedys wam wsyztsko opowiem.. Kiedyś może zroumiesz Pawle..
I zapomniałabym. Kocham być tak bardzo ''inteligentna'' i uczyć się po 12 godzin do sprawdzianu z biologii, zarwać cały dzień i całą noc, mieć wrazenie, że mogę zacytować całą książkę, ,a potem usłyszeć : ''2+''. Kocham biologię. Kocham jak inni uczą się po 4 godziny, śpią całą noc i słyszą : ''3''. Uwielbiam to uczucie. Uwielbiam też jak idę na sprawdzian z chemii, ucząc się przed dni cały dzień i całą noc z myślą, że wszytsko się umie i usłyszeć :''1''. Kocham mieć wyjebane, ryczeć cały dzień w poduszke i być bezradnym, że mimo tego, że tyle się uczę mam takie zajebiste oceny. Nie rozumiem, bo z innych przedmitów np. polski, historia, matma, fizyka, niemiecki mam na razie mam same 4 i 5 .. To czemu kurwa jak najwiecej czasu posiwecam na inne, to mam kurwa takie oceny ? Czemu inni ucząc się zdecydowanie mniej mają lepsze oceny? Nie rozumiem.. Na szczescie poprawa z chemii napisana na 4, sprawdzian z historii 5, z matmy 4+. Jeszcze biologie trzeba poprawić.. Dam radę. Szkoda tylko, że matka nic nie rozumie i choć widzi jak się staram, choć widzi kurwa, ze uczę się ciagle, to mówi ''nic się nie uczysz, nie przykladasz się'' w takich chwilach mam chec rozjebac glowa o parapet i już nie wstać. Bo kurwa ucze się ciagle, wstaje w nicy powtarzam, albo w ogole w nocy nie spie. I chuj. Oceny jak oceny. Muse się postarac. W takim razie chyba na weekendy też nie mogę spać i muszę się uczyć. Może wtedy będzie 4,75..Jak nie to jebnę. Musi być kurwa! Nie po to tyle się uczę..
Hardkor w mim umyśle sięgnął dzisiaj znitu. Ogólnie to już nic nie rozumiem, najchętniej zapadłabym się pop ziemie, zaczekala, uspokoila się i wróciła.. Szkoda, że nie mogę wyjąć sobie z szafki 'miazgacza rąk' i sobie ulżyć. Ale obiecałam, że więcej tego nie zorbie i tego się trzymam. Czekam tylko na piątek, gdzie odreaguję sobie nad odrą i 2 milutkie żałosne nocki na weekend. Żałosna dziewczyna, to tez i zalosne nocki. Nie mam siły. Dziękuję za uwagę..
dobra, koniec imprezy. wypierdalaj z mojego serca .
Użytkownik pochujprzyjaacielee
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.
Inni użytkownicy: rolbrixpatrol9977karolinapiwkokacyczeklexiorliluux3haowsidzidzi99nicoleee222xpaczeoli
Inni zdjęcia: W ciepły dzień elmarWakacyjne dziewczyny bluebird11Ja nacka89cwaKanna....:) halinam"Hej, idę w las." ezekh114Coś krótki. ezekh114Brak zdjęć patusiax395Kocio kerisJeep ? ezekh114Casus tęczy ? ezekh114