No i dziś mamy poniedziałek ;] Nie lubię tego dnia, prawdę mówiąc sama nie wiem czemu. Ale zacznijmy od soboty (przy US5-One of us jest łatwiej, na prawdę;D)
Dzień Matki. To nic, że w telewizji co druga reklama dotyczyła DM. To nic, że internet pękał od informacji o DM. Ja jak zawsze zapomniałam! Przypomniała mi moja sześcioletnia siostra, która o 10 rano mnie obudziła z pytaniem 'Gdzie są jej rysunki dla mamy' Ja wielkie oczy i zgon. Zapomniałam! Przed śniadaniem złożyłam mamie życzenia i kulturalnie się przyznałam, że nie mam dla niej prezentu. Ale co ode mnie dostanie! Na pewno. Tylko zastanawiam się, czy zasłużyła;D
Około południa dowiedziałam się, że jedziemy do dziadków na wieś. I musiałam przerwać swoją fascynującą rozmowę z Kalinką i wsiadać do samochodu. Trudno.
Wdzięczna wieś, o wdzięcznej nazwie Pniewo(błędnie mylona z Pniewy) Jedzie sie do niej zazwyczaj godzinę, ale w moim przypadku, gdzie FIAT Brawa nie ma klimatyzacji, podróż zajmuje około godziny dwadzieścia.
Tam jest na prawdę ładnie. Jeszcze teraz, gdy wszystko kwitnie aż chce się tam być. Nie wiem czy kojarzycie, ale kilka kroków stamtąd jest MRU(Międzyrzecki Rejon Umocniony). Bunkry i małe muzeum z nietoperzami. Przynajmniej były tam dwa tygodnie temu.
Pod wieczór babcia zdecydowała, że zamiast kolacji idziemy da ogródek zrobić grila. Taka mała działka, z warzywami i jedną z wielu czereśni, która dawała ubłagany cień. Niewielki, drewniany domek budowany przez mojego dziadka i jego trzech synów. Z daleka bardzo ładnie to wygląda. Zwłaszcza, że drewno jest ciemne. Niesamowity efekt.
Była na prawdę fajnie, mimo iż brudna robota przypadła mnie. Wynieść grila, rozpalić go i trafić na dobry wiatr, bo bez niego kiełbasa surowa. Ale przy pomocy kuzynów, którzy przyjechali później, udało mi się to zrobić. Zjawił się wujek z dziewczyną, miło spędziliśmy czas na robieniu sobie zdjęć. Nawiasem mówiąc to wyszły bardzo władne, bo w czasie podróży nieklimatyzowanym samochodem coś poprzestawiałam.
Długo sobie tam nie posiedzieliśmy, bo zaczął padać deszcz i trochę grzmiało. Ale i tak uważam ten wieczór za wspaniały!
W niedzielę zostałam brutalnie obudzona przez mojego tatę, który oznajmił mi, iż jedziemy na ryby. Więc zabraliśmy się z wujkiem, jego trójką dzieci, dziadkiem i moją siostrą nad jezioro. Siedmioletnia kuzynka i Dudek(siostra. Właściwie to ma na imię Ada, ale to jej przezwisko od urodzenia. By me:]) od razu wskoczyły w kostium kąpielowy i pognały do wody Ku mojemu zaskoczeniu nie była lodowata:] Zmoczyłam sobie trochę nogi i poszłam z tatą. Rozłożyliśmy krzesełka i zarzuciliśmy wędki. Po niecałych dwóch godzinach mój tata złowił karasia i trzy płotki, a ja kranopiórkę. Dwie sztuki! Byłam z siebie na prawdę dumna, zważywszy na to, iż to moje pierwsze złowione ryby.
Przed drugą mój tata razem z kuzynami postanowili, że pójdą się kąpać. Szczerze mówiąc to cholernie żałowałam, że nie wzięłam sobie stroju. Ale mówi się trudno. Przynajmniej zrobiłam trochę dobrych zdjęć moim kuzynom, gdy skakali z deski do wody. Wyszli znakomicie! A ja przy okazji 'spaliłam sobie grzbiecik' jak to mówi mój tata;]
Po powrocie wpuściliśmy nasze zdobycze do stawku, który wykopaliśmy niedawno na ogrodzie. Wkopaliśmy tatarak i kilka kaczeńców. Zrobiło się tam miło i kolorowo. Robaki, które zostały nam z ryb, wrzuciłam im jako obiad;] Mieliśmy niezłą polewkę z mojej siostry, która zaraz przybiegła i do mnie krzyknęła 'Iśka, ryby nie ją glizdów' O mało co nie popuściłam w majtki, a mój tata turlał się prawie po podłodze. No tak, cały Dudek! I jak tu jej nie kochać? ;D
Zdjęcie mówi ' Idioto, nie rób mi zdjęć' Wytwór mojego kuzyna, któremu się cholernie nudziło ze mną w sobotę. Ale chyba nie jest takie złe.
Mam masę fot z weekendu. Kiedyś je wam pokażę.
Cam- Gdzie jesteś, że cię nie ma na gadu?
Kalinka- Wara Słodzeniu! :lol2: Słońce, bezczelna krytyka- trzymam za słowo ;]
Justyśka- Biedactwo ma szlaban i kiedy ja ją zobaczę? Uch... I tak cię kocham ;]