photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 11 STYCZNIA 2013 , exif
110
Dodano: 11 STYCZNIA 2013

Our story...

Właśnie tak zaczyna się nasza historia..

 

Dawno, dawno temu, w 1983 roku narodził się śliczny chłopiec, nadano mu imię Grzegorz.

Mały Grzesiu był cudownym dzieckiem, które czasami zbaczało z drogi posłuszności... Gdy troszeczkę podrósł, zaczął chodzić do przedszkola, później do podstawówki... Wykształcił się, na fenomenalnego kucharza, pracując pielęgnował swoją pasję...

W tym samym roku, gdzie mały Grześ przystępował do I Komunii Świętej, urodziła się dziewczynka, o włoskach czarnych jak kruk.. które później stały się białe jak śnieg.  Był to rok 1992. Agnieszka, bo tak brzmiało jej imię, rozwijała się prawidłowo, po mimo przebytej w dzieciństwie sepsy i szeregu chorób powiązanych, cudem wróciła do zdrowia..

Gdy Grześ był nastolatkiem, ona zaledwie zaczynała podstawówkę.. Gdy on obchodził 18-te urodziny, ona miała Komunię...

Życie często spłata figle. Okazało się, żę chodzili do tego samego przedszkola i szkoły podstawowej.. Także, że Agnieszka zna młodszego brata Grzesia, dzięki któremu się poznali..

 

27 kwiecień 2010

- Czesc, co tam porabiasz?

- No hej, a nic włóczę się po mieście.

- A słychaj, masz ochotę wyskoczyć w trasę gdzieś? Jaki trip? Może półwysep? Bo nam się z bratem nudzi...

W ten oto przypadkowy sposób spotali się po raz pierwszy.

On nie mógł przestać o niej myśleć, ona nawet nie zauważyła pochłonięta swoimi myślami.. Dzień się skończył. Wróciła do domu i żyła dalej swoim życiem. Po kilkunastu tygodniach, 13 lub 14 czerwca, kompletnym przypadkiem zadzwoniła do niego, kończąc rozmowę, na odczepne powiedziała "okej, umówimy się tam jakoś na piwko czy coś", i już dwa dni później się spotkali.. Dzięki namowom przyjaciółki. Moment, który utkił jej w pamiętci, to wtedy kiedy złapał ją za kolano. Niby śmieszne, może nawet głupie, ale na wspomnienie tego, tak przyjemnie ciepło robi jej się na serduszku. Wracając do historii, zaczęli się spotykać; On pełen nadziei, ona podchodząca do sprawy beztrosko, jakby bezmyślnie.. Ale kiedy przygotował dla niej naleśniki z czekoladą i banenem... Wszystko się zaczęło. No bo przecież przez żołądek do serca.

Tak więc oto nasza historia..

Oficjalnie rozpoczęta 17.06.2010;

 

fot. jezioro Bieszkowice 23.06.2010