Wakacje zleciały, nie mogę uwierzyć, że już wrzesień. Miałam plan wziąć się za siebie i schudnąć - przytyłam. Mam cellulit na rękach i nogach, ale patrząc po ludziach na ulicy - to normalne i w sumie staram się do tego przywyknąć, że idealną nie będę, bo kiedyś próbowałam i koszmarnie odbiło się to na moim zdrowiu fizycznym, jak i psychicznym. Chciałam wrócić na uczelnię chudsza, wrócę grubsza, no bywa. Zamulam i nie wiem, co robić, czuję się jak w jakimś śnie. Zaś moje sny są bardzo realne i czasami straszne. Miesza mi się rzeczywistość ze snami. Kupuję książki na potęgę, a nie mam kiedy ich przeczytać, a może i mam, ale lubię mieć nadmiar książek nieprzeczytanych. Nie chce mi się ćwiczyć,a jak zacznę to jest fajnie i mi się podoba, ba,mam większą przyjemność z nich teraz, niż kiedyś, gdy mój wiek biologiczny wynosił dwanaście lat i byłam taka fit. Ale nie chce mi się zacząć, poza tym nie trzymam jakiejś diety, staram się - STARAM - jeść zwyczajnie, bez obżarstwa, a do stanu, gdzie będę gotowa jeść zdrowo w 100% jeszcze mi daleko. Niestety, wakacje i znajomi nalegający na piwo, a raczej kilka piw niszczą to, co robię. Niby mogłabym powiedzieć nie, ale kiedyś ciągle mówiłam i też wyszło jak wyszło. Ogólnie to maruda dzisiaj jestem i chce mi się spać. Mam ochotę na kefir, który ostatnio piję codziennie, bo tak mi smakuje, ale od kefiru spać mi się nie odechce, blablabla. Bełkot na fotoblogu zawsze spoko.
28 LIPCA 2017
21 LIPCA 2017
17 LIPCA 2017
19 CZERWCA 2017
22 MAJA 2017
2 STYCZNIA 2016
1 STYCZNIA 2016
21 WRZEśNIA 2015
Wszystkie wpisy