fot: Martyna
Po powrocie z Lublina postanowiłam założyć bloga. Cały czas brakowało mi miejsca, w którym mogłabym łączyć swój
tekst i zdjęcia w odpowiadający mi sposób. Może to będzie dobrym rozwiązaniem.
Będzie trochę dla świata, a trochę dla mnie - będzie tą częścią pamiętnika, którą mogę się podzielić. Będzie ładną małą
drobinką w ogromie internetu. Nie będzie monotematyczny ani idealnie systematyczny, to na pewno. Za to będzie mój.
Także od dzisiaj zapraszam szczególnie tam - TU KLIK NA BLOGA.
TU KLIK NA PIERWSZĄ CZĘŚĆ OPOWIEŚCI O LUBLINIE
A co do pojawiania się tutaj, na photoblogu to chyba zdania nie zmieniam. Całkiem być może nie zniknę, ale kiedy znów
zawitam by napisać dwa słowa? Nie wiem, nie umiem tego określić.
och Dean <3
ZAPRASZAM
Prawie już tutaj nie bywam. Jeśli coś piszę to bardziej sobie dla siebie na papierze. Jeśli pisuję w internecie to zwykle
są to słowa pod zdjęciami na facebooku czy instagramie. Bo właśnie tam pojawiam się dość regularnie ze swoimi
zdjęciami - na facebooku, instagramie (tu chyba najwięcej, bo facebook rozdziela się na profil prywatny i fanpage)
oraz na flickru, gdzie staram się, żeby pojawiały się wszystkie zdjęcia razem.
Całkiem chyba nie zniknę, ale kiedy będę znowu? Nie wiem, nie będę tego sobie określać i zakładać.
Muszę przyznać, że mam sentyment do tego miejsca. Jest moim pierwszym miejscem, w którym się pojawiłam w całym
internecie. Choć jest najstarsze to wciąż funkcjonuje.
Kuba Jurzyk Kamil Bijoś, Opetaia Foa'i
ZAPRASZAM
prawie lato, prawie wakacje, prawie jestem już po sesji
PRAWIE
A częściej takie kwadraciki pojawiają się na moim instagramku :)
ZAPRASZAM
zdjęcia z pięknego spokojnego Drohiczyna
Tego dnia dojechaliśmy na miejsce późnym popołudniem, rozpakowaliśmy się i poszliśmy omówić jeszcze ostatni
kościół. Skończyliśmy gdy akurat powietrze stawało się złote, zaczynała się najładniejsza część dnia, więc od razu
wybrałyśmysię na zachód słońca na wzgórze zamkowe, skąd rozciągał się widok na przełom Bugu. To był chyba
najlepszy dzień i najpiękniejsze miejsce całego tygodniowego objazdu <3
I znowu tydzień mnie tutaj nie było, więcej zdjęć pojawia się na instagramie, trochę też na facebooku i flickru, a tu
jestem troszkę z przyzwyczajenia - ale lubię to miejsce, bo mogę tu napisać więcej niż na innych portalach. Tu też
zwykle piszę o wszystkim i o niczym, dłużej lub krócej, wszystko jedno i jak i zawsze jest dobrze :)
Powoli kończę pisanie wszystkich prac zaliczeniowych, co mnie nawet cieszy. Miałam pewną obawę, że będę to
robić do ostatniego dnia semestru, a wychodzi trochę inaczej. Nie będzie mi się to chyba mieszać z nauką na koła,
które zaraz się zaczynają, no i na same egzaminy, które będą na koniec. Może nie będzie źle, co roku jest wielka
obawa, że nie zdążę ze każdą rzeczą, a potem miesiąc mija i jest po wszystkim. Może teraz też tak będzie jeśli się
odpowiednio zepnę i zrobię wszystko po kolei. Co pół roku, na każdym końcu semestru mam takie rozmyślania...
bo chodzę i śpiewam nałogowo
ZAPRASZAM
Tydzień na Podlasiu, objazd zabytko- i krajobrazo-znawczy.
Było pięknie, bardzo odpoczęłam mimo tego, że tak naprawdę cały czas tylko biegaliśmy z miejsca na miejsce,
żeby zobaczyć wszystkie obiekty, jakie mieliśmy w planie. Przez to nie wszystkie kościoły udało mi się zapamiętać,
część oczywiście zlewa mi się w głowie w całość, ale to nie szkodzi.
Maj to piękny miesiąc. Wciąż jeszcze jestem trochę myślami gdzieś tam daleko, po drugiej stronie kraju, między
lasami i łąkami, nad którymi latają bociany, a miejscowości, przez które się przejeżdża są ciche i wciąż drewniane.
Nie całkiem umiem zebrać myśli po powrocie, nie całkiem umiem już zabrać się za ciężką naukę końcowo-
semestralną.
(playlista)
ZAPRASZAM
To był dobry dzień. Jeden z tych, które chowasz do szuflady, bo potem wyciągnąć i oglądać w smutnych chwilach.
Góry tylko w teorii są stałe - tak naprawdę za każdym razem są zupełnie inne, całkowicie niepowtarzalne. Ciepło
słońca przebijającego się przez lekkie płynące chmury ustępuje co chwila miejsca mlecznej mgle. Pod nogami na
zmianę leży sypki śnieg lub podmokła trawa, gdy zejdziesz z brukowanego szlaku. Wiatru tym razem nie ma, więc
nie utrudnia ci stawiania kolejnych kroków. Ludzie otaczający się nie tracą iskierek w oczach i już wiesz, że z nimi
dojdziesz na koniec świata <3
Ostatnio często jeździmy z Ł trasą Wrocław - Szklarska Poręba, zawsze pociągiem o tej samej godzinie. Tym razem,
czyli w majówkową środę, nie jechaliśmy sami. To był bardzo miły poświąteczny chórowy siedmioosobowy
wypad w coraz lepiej znane, nasze góry. I tym razem pokonaliśmy dłuższą niż zwykle trasę, a pogoda zmieniała się
często ciągle dostarczając nam czegoś nowego. Włącznie ze schodzeniem po średnio wytyczonym szlaku, po
podmokłym od topniejącego śniegu gruncie i we wszechogarniającej mlecznej chmurze. Ciekawa sprawa :D
Podczas tych wolnych dni wybraliśmy się też w końcu do Jaworzyny do Muzeum Pociągów, do którego chyba
pół roku się wybieraliśmy! Miło wybrać się tak gdzieś, gdzie jeszcze żadne z nas nie było :) No i Ł był w siódmym
niebie widząc te wszystkie stare potężne maszyny!
Plany wakacyjne powoli nam się tworzą, na pewno nie zapomnimy w nich o wrześniowych Tatrach <3 Trzeba
tylko przetrwać ten bardzo pracowity maj (egzamin z łaciny!) i czerwiec, a potem już wolne. Sezon w Capitolu
się skończy, kolejny rok studiów też i znowu powiem, jak to szybciutko zleciało :)
ZAPRASZAM
I tak właśnie skończyłam swój 21 rok życia. Nim się obejrzałam, już tyle czasu minęło - a wciąż to jeszcze niedużo,
wciąż jestem prawie wszędzie "ta młodsza". Za wiele się nie zmieniło, wciąż cały świat i całe życie przede mną.
Wciąż mam przy sobie kochanego Ł (oby tak było już zawsze <3), wciąż pada za oknem i jest zimno, wciąż lubię
mój aparat i pamiętnik, do którego wciąż zaglądam od czasu do czasu. Wciąż dzielnie walczę z łaciną na studiach
- na szczęście już czwarty i ostatni semestr z zabójczym egzaminem za miesiąc.
Wciąż jest mi ze sobą po prostu dobrze, wciąż jestem szczęśliwa, wciąż uwielbiam marzyć, wciąż uwielbiam mieć
świeże kwiaty w pokoju, wciąż herbata w kubku zawsze za szybko się kończy, wciąż jestem zakochana w płycie
Pawła Domagały, a w przerwach słucham disneyowskich piosenek z bajek.
ZAPRASZAM
Z okazji tegorocznych Świąt Wielkanocnych chciałabym wszystkim tutaj życzyć, żeby Chrystus mógł w każdym
sercu na nowo Zmartwychwstać, abyśmy mu pozwolili naprawdę zmieniać nasze życie
Niech te święta będą rodzinne, spokojne i wolne od trosk, odpocznijmy (najedzmy się!) i miejmy poczucie miłości,
którą jesteśmy obdarowywani, i którą sami możemy obdarować <3
Alleluja!
No właśnie, teraz tylko jem i siedzę, albo dla odmiany siedzę i jem :) Odespałam piękną nocną mszę, na którą co
roku wyczekuję, do której mogę się czynnie włączyć przez nasz, specjalny na tą okazję, chór pełen dobrych ludzi,
która jest długa, a mimo wszystko krótka w stosunku do całego roku, który się na nią czeka.
Chrystus Zmartwychwstał, Alleluja!
ZAPRASZAM
Te maleńkie kwiatki, które zasypują drzewa o tej porze roku są jednymi z moich ulubionych wiosennych cudów
- cieszę się, że zdążyłam je znowu uchwycić, dzisiaj już opadają na ziemię, ale przedwczoraj jeszcze kwitły
dosłownie wszędzie dookoła i udało mi się je fotograficznie uchwycić. Będę znowu cały rok teraz na nie patrzeć :)
Zbiłam w sobotę telefon. Na szczęście lustrzance się nic nie stało, więc zupełnie się telefonem nie przejęłam, inne
rzeczy są od niego cenniejsze i ważniejsze :)
Bo w sobotę wyskoczyliśmy sobie z Ł w góry, już tak dawno nigdzie nie byliśmy, że trzeba było wykorzystać jak
najlepiej wolną sobotę. O dziwo trafiła mi się wolna mimo finału i zakończenia PPA w Capitolu - wielkiej imprezy,
gdzie wszyscy byli potrzebni (swoją drogą: super ciekawa sprawa!). Po za krótkiej na sen nocy wsiedliśmy rano w
pociąg i pojechaliśmy do Szklarskiej Poręby. Pogoda na Szrenicy trafiła się idealna - słońce, wiatr i śnieg pod
butami - no cudnie <3
Mans Zelmelrow - Should've gone home
ZAPRASZAM
Tak się cieszę z moich w końcu dostatecznie długich włosów, że zrobiłam im kilka zdjęć :)
Tak samo bardzo cieszę się wiosną, która zawitała do nas na dobre, chyba dość wcześnie w tym roku. Zawsze jest
moim ulubionym czasem gdy wszystko się rozwija, promienieje, powstaje na nowo. Słońce ciepło wszystkich
przytula i nie znika wieczorami tak szybko, spacery robią się dłuższe razem z dniami. Uśmiechy są jakieś śmielsze.
Poza tym to wiosną są piękne Wielkanocne Święta, które można pięknie przeżyć. Potem są moje urodziny - kto
nie lubi mieć urodzin?! No i do wakacji bliżej... Wiosna ma przecież same plusy.
Założyłam kilka dni temu konto na flickr' gdzie mogę zebrać wszystkie swoje zdjęcia i potem przedstawić całość,
gdy ktoś mnie o to zapyta. Na razie dodaję tam fotografie archiwalne zeszłoroczne, żeby wszystko było dość
chronologiczne, ale już niedługo dojdę do teraźniejszości i będą już zdjęcia aktualne. Także od dzisiaj na dole
każdego wpisu będzie się pojawiał obok instagrama i facebooka jeszcze flickr.
W sobotę jedziemy na wycieczkę, nareszcie! Ostatni raz byliśmy poza domem dawno temu jeszcze w zeszłym roku,
dzień przed Sylwestrem. W ogóle nie mieliśmy ferii zimowych.
Jamie Callum - Don't stop the music
koncert cudowność <3
ZAPRASZAM
DOCZEKAŁAM SIĘ
Pierwsze zdjęcie zrobione nowym 50/1.4 - i mój pierwszy i najlepszy kochany model, który nigdy nie zawodzi <3
Miałam minimalną obawę, że do pokoju, do domowych zdjęć będzie trochę za ciasny (w końcu to 50tka do pełnej
klatki), ale widzę, że zupełnie niepotrzebnie. Jest idealnie taki jak chciałam, poręczny i wygodny w trzymaniu,
jasny i czysty. Brakowało mi dotychczas takiej głębi ostrości, teraz portrety i detale powinny być niepowtarzalne,
prosto w moim stylu - bo chyba powoli sobie już taki tworzę.
Tak się z nikkorka cieszę, że nie potrafię skupić się na łacinie, a jutro mam kolokwium - jedne z ostatnich, więc
dobrze by było je przyzwoicie napisać i mieć z głowy.
ZAPRASZAM
Dobry wieczór, taka jestem szczęśliwa z wiosny <3
Dawno nie zrobiłam sobie ładnych (skromność) zdjęć, w poniedziałek przerwałam tą złą passę i wyszło mi z tego
parę przyzwoitych ujęć, prostych, pastelowych i ciepłych - takich bardzo moich, bliskich memu serduszku.
Ciepło na serduszku robi mi się też zawsze po wiosennych spacerach z pieskiem i moim Ł, długich spacerach po
polach z miastem w oddali. Słońce świeci w twarz, a wiatr wieje po uszach. To taki nasz wiatr, rozdmuchujący nam
włosy w każdą stronę tak, że potem w domu ciężko je rozplątać, wiatr niosący ze sobą cieplejsze dni, zwiastujący
moją ukochaną porę roku.
ZAPRASZAM