No tak - przecież to logiczne że im więcej się uczysz na egzamin (albo w ogóle się uczysz), to tym większy stres i większe poczucie że się nie zda... Przynajmniej w moim wypadku tak jest.
Także mikrobiologia - ogarniam ją mniej więcej - przyczynia się to do tego iż jestem przekonana że jak nie zdam to się wkurwię, a bardzo się martwię że jednak mogę nie zdać. No cóż, zaczynam rozumieć kujonów którzy wszystko zdają a zawsze jęczą.
Albo nie - nie rozumiem ich. Ja jęczę bo wiem że jeszcze nie wszystko umiem i mam predyspozycje do oblewania pierwszych terminów ;p
A poza tym? Milion wątpliwości, szczególnie związanych z rozczarowaniem mieszkaniowym i problemami w komunikacji z najbliższymi osobami... No ale tu by trzeba za bardzo się uzewnętrznić, a to już jest passe na fotoblożkach ;]
Zostaje tylko powtarzać jak mantrę:
dasz radę, dasz radę, dasz radę...