No to wracamy do stajni.
Znow zaatakował mamy kwiatki na co ta straciła nerwy ale i tak mu szykowała duuuzo marchewki :D
Nie jeździłam z racji mojego kręgosłupa, ale za to cały dzień wpatrywałam się jak skubał sobie trawkę i od czasu do czasu przychodził do mnie po buziaka :)