nie wiem, czy macie pojęcie.. ale te najpiękniejsze wspomnienia mam dzięki harcerstwu. nie każdy odbiera je, jak ja. cięzko mi to pojąć...
tyle dzięki niemu naprawdę przeżyłam. nie chodzi o rajdy, biwaki, ale atmosferę na nich, o godziny długiego marszu.. z ciężkim plecakiem.o te nocne siedzenie przy gitarze, zimno, które przeszywa, kiedy albo trzeba być na grze zimą, albo jest ognisko w środku nocy przy niskiej temperaturze, o wygłupianie się, o te dyskoteki, konkursy, zabawy, o wyciąganie osób ze śpiworów, malowanie ich czymkolwiek :), o śpiewanie piosenek, o przesiadywanie byle gdzie, ale z TĄ osobą, którą widzisz.. może raz na 2 lata. bo i tak się zdarza. o tą satysfakcję, o radość, kiedy widzisz ich w pierwszy dzień, wszyscy się na Ciebie rzucają, przytulają.. o kanapki, granaty, musztrę, stanie w deszczu na baczność, o picie kawy, gdy jest się niewyspanym.. w ogóle o nie spanie przez całe trzy dni. o turnieje,
o wspólne życie!
teraz razem, my, harcerze, przyjaciele, zmagamy się z problemami.
tyle osób przewinęło się przez ZHP. siedzę w tym od 7. roku życia. cieszę się cholernie, że tak potoczyło się moje życie! niejedne miłości, kłótnie, waśnie, zabawy, romanse, przygody, rozczarowania.. czasem się zastanawiam, jak by wyglądało moje życie bez tego.. ? na pewno nie poznałabym Was.. na pewno nie byłabym tą osobą, którą jestem teraz.. bo tylko te wydarzenia mnie ukształtowały, mój charakter, moją osobowość..
a teraz wyobraźcie sobie, że się nie poznaliśmy.. z całą tą rzeszą zwyroli, dyrdymałów, konszachtów...
ja miałabym was nie znać!?
zdjęcie ze startu 200... właśnie którego? chyba 2008 :) całkiem udane zdjęcie. lubię je, na nim jestem właśnie harcerzem.