Kolejny dzień, kolejne zmartwienia, zegar tyka a czas leci...
Staram się spędzać z nią jak najwięcej czasu...
coraz bardziej zaczyna boleć ale to z takim uczuciem jak by wiedziało gdzie będzie mnie boleć najbardziej.
Łzy teraz lecą same, gdy tylko słyszę jej głos lub imię przejmuję się tym jak by to było kierowane do mnie ale potem zaraz znów boli
ale z podwójną siłą. Nie mogę przestać o tym myśleć, na każdej lekcji się wyłączam i myślę o tym co mogę zrobić,
żeby temu zapobiedz notuje sobie tylko klasówki, żeby jakoś zdać ale jeśli bym nie zdała, to bym była razem z nią w klasie
to jest rozwiązanie ale nie mam zamiaru spać w budzie psa, ba matka mnie z domu by wyrzuciłą, więc muszę znaleźć inny sposób
na to, żeby została albo żebym pojechała z nią . Teraz czuję się dziwnie ale ona nic o tym nie wie i nie chcę żeby się dowiedzaiła,
to tak jak bym miała biegać na balu na go!! mianowicie wolę już cierpieć, niż zeby cierpiała razem ze mną ( o ile bedzie ją to interesować)
ta takie upokarzające....
Dzisiaj wyprawiam jej urodziny
nagle telefon- jej Wujek
i okazuje się , że wszystko to kłamstwa
potem zanoszę jej pizze i co nie ma jej w domu , no to w płacz i jej szukam
dochodzi Agata i szukamy razem ( na nic się nie zdało)
wracam do domu rodzice wnikają i razem jej szukamy
w drodze do Nieszawy- nagle SmS ,, Nic mi nie jest"
i co ?? w końcu nerwica , mam nadzieję , że kiedyś jej to wybaczę
ale seryjnie jestem tak wściekła , że łep to mi napierdala , że hej
W każdym znaczeniu słowo PORAŻKA pasuje do minionego tygodnia
pozdro