Zanim zaczniecie czytać włączcie nute z linka poniżej i zacznijcie czytac...
Dzisiejszy sen....Noc,zima,padał śnieg....Ja ubrana w płaszcz byłam w lesie zupełnie sama...Wiedziałam że coś nadejdzie coś gorszego niż zawsze...Bałam się...Nigdzie nie było tego który zawsze był przy mnie....<w każdym ze snów pojawia się od początku czarnowłosy około 18-letni mężczyzna w czarnym płaszczu i przenikliwych czerwonych oczach....Zobaczyłam za to kogoś kto był jego wujem...Chciał mojej krwi...Zanim jednak zdążył sie do mnie zbliżyć pojawił sie ten mężczyzna co zwykle..Tylko że tym razem miał strój magika<czarny cylinder,płaszcz itp.>biała maskę na twarzy i czerwona różę w lewej dłoni.Rzucił w swego wuja różą a ten sie rozpadł...Zamienił w proszek i rozpłynął...On zdjął maskę,cylinder i mi się pokłonił...Byłam zdziwiona bo nigdy tego nie robił...Przyjrzałam się uważnie jego róży..Stała się kryształowa..On zauważył że przyglądam się róży...Powiedział że to róża śmierci i nie wolno mi jej dotknąć...Potem powiedział żebym nie zaprzeczała temu że on istnieje i w końcu uwierzyła ze nie jest wytworem mojej wyobraźni....Nic nie odpowiedziałam tylko sie rozpłakałam On mnie przytulił i wtedy sie obudziłam...Dziwny sen nie?
Kupiłam dziś żyletki....
http://www.youtube.com/watch?v=HawLwAzO3sg&feature=related