Druga część opowiadania od Nicole
W Paryżu jest pełno różnych dziewczyn. Wszystkie należa do tylu różnych sekt że ja sam nie potrafie ich zliczyć.Siedze własnie w małej kawiarni Amstel blisko taniego dwugwiazdkowego hotelu. Stąd jest najlepszy widok na wielką podświetlaną wieże Eiffla. Spogladam kątem oka na ludzi przechodzacych obok mojego stolika, popijajac goraca kawe. Wlewam w siebie kolejną dawke kofeiny, która nie dostarcza mi niczego. Wyjmuje z kieszeni starego papierosa i powoli sie zaciagam. Czuje jak przyjemny dym otula moje płuca.Nagle czuje jak jakaś nieznana mi dotąd energia przeszywa moje ciało. Zrzucam z wielką siłą stare zniszczone Menu i jedyną ozdobe czyli plastkikowa rosline w doniczce .Bez namysłu chwytam olowek i od razu przykladam go do zeszytu.Widze katem oka jak ludzie zerkaja na mnie z przerazeniem, ale odpowiadam im mrożacym krew żylach spojrzeniem na jaki mnie stac. Młoda blond włosa kelnerka w spranym uniformie podchodzi do mnie z taca, podnoszac ozdobe która przed chwila gosciła na moim stoliku. Patrzy na mnie ze stachem w oczach. Jej aura jest zadziwiajaco różowa. Yoko iskrzy energia wyczuwam to.Czulem jak zimny pot oblewa moje cialo.Energia we mnie buzowala.-Wszystko w porzadku ?-widziałem jak jej dłon zmierza ku mojemu ramieniu.Ale ja nie mogłem do tego dopuscic. Z całej siły oderwałem moja reke od kartki i energicznie wstałem unikajac jej dotyku. Rzuciłem jej pare banknotów nie proszac o reszte. Nie mogłem do tego dopóścic. Jezu gdyby mnie dotkneła ,pochłonąłbym jej całą energie życiowa. Widziałbym jak jej aura traci kolor stajac sie szara.Jak jej cialo wiotczeje tracac moc ktora ja napelnia.Ale w koncu bede musial sie pozywic,kradnac energie zyciowa poprzez dotyk. Pamietam jak w wieku 5 lat moja stara wredna opiekunka wreszcie pozwolila mi wyjsc z mojej klatki zwanej pokojem. Ryczalem i blagalem calymi nocami ale bez skutku. Co noc trzymała mnie w czterech ścianach ze świadomiościa że boje sie ciemności. Ale wkońcu udało mi sie wyjsc. Promienie sloneczne otulily moja twarz. Usmiechnalem sie cieplo ukazujac moje krzywe mleczne zeby. I wtedy ja zobaczylem. Miała burze rudych kreconych wlosow i cala twarz pokryta piegami. Pamietam miala na imie Chila. Siedziala przy bramie cala pokryta łzami. Nad nia stal jakis gruby dzieciak ktory z tego co mi wiadomo dokuczal jej. Potem działałem juz tylko impulsywnie. Uderzylem go niemocno w twarz a on z głuchym jekiem upadł na plecy. Jego pulchna twarz wypełniła sie slonymi lzami.Wstal niezdarnie i uciekl łkajac.Po tym incydencie zaprzyjaznilismy sie,dopoki znowu mnie nie zamkneli.Pewnego razu dowiedzialem sie ze trafi do nowej rodziny zastepczej. Nie potrafie opisac jak w tamtym momencie peklo mi serce.W ostatni dzien przed adopcja znalazlem ja siedzaca na lawce ze starym zwiotczalym pluszakiem.Pomimo zakazu ucieklem z mojego malego wiezienia bo musialem ja zobaczyc. Przycupnalem obok niej a ona przywitala mnie tylko słabym usmiechem.Jej aura była jaskrawo żółta.Wtedy jeszcze tego nie rozumialem.-Wygladasz jak aniol w tej zoltej aureoli!-zerknela na mnie ze zdziwieniem rumieniac sie.Usmiechnalem sie do niej promiennie zadowolony z siebie. Wtedy po raz pierwszy i ostatni ja pocalowalem. Jej aura zaczela tracic kolor. Oczy wielkie jak spodki stopniowo obnizaly sie. Ja czulem sie coraz silniejszy i odwazniejszy by ja kochac. Wreszcie oderwalem sie od niej a ona jak glaz opadla na moje ramiona. Jej radosc, usmiech wszytko zniknelo.Zamarlem.Opuscila pluszaka ktory bezwladnie opadl na piasek.Spanikowalem.Z calych sil krzyczalem "pomocy".Dwie kobiety z srebnymi plakietkami podbiegly do nas biorac Chile na rece.Uslyszalem jej cichy jek. Chcialem isc za nia ale zajela sie mna mojaa opiekunka cala purpurowa od gniewu. I wtedy po raz ostatni ja widzialem. Plakalem. Kazdego dnia zatapialem sie w myslach lkajac cicho w poduszke. Z dnia na dzien robilem sie oschlejszy.Przestalem sie bawic,jesc bo nic nie dawalo mi szczescia.Z tego tytulu personel domu dziecka byl zadowolony. Dla nich latwiej byloby gdybym wtedy umarl.Wyrosla przede mna Brenda. Jej zlowieszczy usmieszek przyprawial mnie o dreszcze. Przegryzlem warge a ona skinela mi glowa. Ruszylismy w tym samym momencie w niedaleka alejke dilerow.Sami ciemnoskorzy ludzie z podejrzanymi minami i bronmi u boku. Wypatrzylismy z oddali dwoch kolegow ubranych w sprane T-shirty z obrazliwymi tekstami. Mialem kamienna twarz a rece schowalem do kieszeni. -Ile?-syknalem. Brzmialo to bardziej jak rozkaz niz pytanie.Mezczyzni zaprowadzili nas w ciemny kat wyjmujac woreczki z proszkiem. Jeden znak i rownoczesnie z siostra zlapalismy ich za dlonie.Widzialem jak traca sily jeczac glucho.Cale zlo w ich oczach powoli sie ulatnialo.Wysysalismy wszystko.Widzialem jak jej ofiarze schowaly sie oczy pozostawiajac bialka. Konal na jej ramionach. Puscilem moje pozywienie ktore upadlo z chukiem na ziemie. Energicznie zlapalem siostre za nadgarstek i odsuwam od ofiary. Spojrzala na mnie zlowieszczo i wkoncu oderwala sie od niego cala lsniac.Mezczyna upadal ciezko na twarz lamiac przy tym sobie nos. Widzialem jak obok nich pojawia sie wielka kaluza krwi.Zabralismy towar i odeszlismy bez słowa.Cala droge przeszlismy w milczeniu.Dopiero gdy zblizalismy sie ku mojej kawalerce mruknela niesmialo:-Słuchaj moge u Ciebie zamieszkac do konca szkoly ?-patrzyla na mnie blagalnym wzrokiem. Nie bylo mi jej zal ale ku mojemu zdziwieniu przytaknalem jej. Byla moja siostra ,praktycznie jedyna bliska mi osoba.Cala promieniala i bez slowa ruszyla biegiem wpadajac na ludzi.Otworzylem moje skrzypiace drzwi i rzucilem torbe z towarem w srodku na stol.Leniwie wyciagnalem z lodowki mrozonego Red Bulla i przysiadlem ciezko na kanapie.Popilem kilka lykow i spojrzalem na wystajacy notes. Akurat byl otwarty na ostatnio zapisanej stronie wiec z ciekawoscia zerknalem na moje dzieło. Zaksztusilem sie ciężko dyszac.Tak to znowu ona.Czulem jak oddech mi przyspiesza a rece powoli dretwieja.Kim ona jest do cholery ? I dlaczego wciaz ja rysuje ?-Auuu...-krzyknalem.Oberwalem w glowe paczka chipsow.Brenda szczerzyla sie pokazujac swoje lsnieznobiale zeby.Bez slowa rzucila sie na kanape obok mnie biorac mojego Red Bulla. Oczywiscie wypila do dna rzucajac pusta zmiazdzona puszke gdzies w strone mojej kuchni.Spojrzalem na nia ze zloscia a ona tylko wzruszyla ramionami zerkajac ciekawsko w moj zeszyt.Moja kochana siostrzyczka.Zamknalem notes i wyszedlem na balkon ponownie zapalic.Tworzylem kolka z dymu na wprost do zachodzacego slonca.Zabawne.Kim ona jest ?Wyszczerzylem sie w usmiechu.
Inni zdjęcia: Ziew Ziew ;) svartig4ldur... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24