Co się dzieje? Nie potrafię tego zdefiniować. Myślałam, że będzie mimo wszystko okej, ale jak ci ludzie w tym domu odpierdalają takie rzeczy... co ja mam zrobić? Uciekłabym, to jedyne rozsądne rozwiązanie w tym momencie, bo przecież nie moge ich zabić, chociaż czasami chciałabym zabić was wszystkich. Dlaczego? Dla świętego spokoju. Powiedziałam zabić wszystkich? Tak z wyjątkiem oczywiście jednej jedynej osoby, która znaczy dla mnie więcej niż moje własne życie. Jest dla mnie wszystkim, dlaczego nikt nie potrafi tego zrozumieć? Uwierzyć?

Bo w tych czasach liczą się tylko dobra materialne? Owszem, ale w niektórych ludziach odłamki czlowieczeństwa jednak pozostały i są w nich nadal w postaci miłości... prawdziwej miłości. 

Po co nam cywilizacja skoro sami nie jesteśmy cywilizowani?  

To pytanie nasywa mi się na myśl bardzo czesto. Ludzie schodzą już na psy. Kakofonia debilizmu wylewajaca się zawszad i jak salmonella wyniszczająca społeczeństwo....

żywię głęboką urazę do ludzi. W mniemaniu większości inteligencja czy umiejętność wyrażania własnego zdania nie są w cenie. To smutne, bo nie rozumiem, jak można tęczę kolorować ołówkami, skoro niedaleko są kolorowe kredki? Wystarczy tylko chcieć po nie sięgnąć....