. . . . . ciepły dotyk niosący tyle gorącego bólu. Jak powiew wiatru odczuwalny w każdym odłamie mego ciała. Pocisk wbijający się głęboko we mnie i przeszywający na wylot. Tak trwały, ze niezniszczalny przez wieczność, obdarowując chwilą, która nigdy się nie kończy, bo odświeża się z każdą sekundą. Twardy, zimny a niczym ogień topiący we mnie cały lód. Rozdzierający na strzępy moje sprzeciwy. Miażdżący moją osobę. Pełny emocji kojących paranoje w wymiarze nieprawdy. Tnący niedostępnością, goryczą i niespełnieniem. Wygasły..... pulsujący nieskazitelnością kryjącą zmęczenie za rytmem codzienności . . . . .