23 /11/24

Zdjęcie z sesji Chwiejnej.

To zdjęcie podobało się najbardziej pani fotograf.

Tutaj na blogu pomęczę was jeszcze dlugi czas nimi.

Zaginęło mi moje ukochane pióro z czaszką.

Od paru dni przeczesuje za nim dom. 

Próbowałam pisać długopisem i jest mi niewygodnie.

W kalendarzu zapisywać mogę byle czym, ale w pamiętniku (który jest na tym zdjęciu),

na takich specyficznych stronach- nie jestem w stanie.

Denerwuje mnie, ze zapisane strony trzeszczą przy przekładaniu.

Mam w domu 3 inne pióra i każde jak na złość nie działa.

Pomyślałam, że poczekam do świąt i może dostanę pod choinkę, ale przez miesiąc to chyba

bym dostała szału pisać długopisem. Musi być TO konkretne pióro.

Znalazłam je na allegro i kupiłam. Jak znajdzie się to drugie najwyżej będę mieć dwa.

W tym roku mąż postanowił nie obchodzić mikołajek.

Uznał, że mikolajki są tylko dla młodego.

I z jednej strony uznałam, że ok - przynajmniej nie będę głowić się nad 3 prezentami

na grudzień (mikołajki, urodziny męża i święta) a z drugiej jakoś smutno.

Tyle lat obchodziliśmy tę okazję. Dawaliśmy sobie zawsze drobiazgi i to było po prostu miłe.

I tak jest tutaj róznie. Wciąż waham się nad tym wszystkim jak widzę, co się dzieje.

Czuje się wszystkim po trochu przytłoczona i zmęczona.

Jedynie moja kreatywność, chęć tworzenia daje mi wytchnienie, zapal i radość.