zbierałem się do tego dosyć długo...
czas najwyższy się za to wreszcie zabrać...
podsumowanie zeszłego roku...
początek tragedia jakiej świat nie widział... okres gorszy niż odejście Taty...
rozstanie z dziewczyną po 4 latach bycia ze sobą i półrocznym koszmarze mieszkania z nią...
sam nie wiem czy byłem masochistą trwając w tym beznadziejnym związku aż tak długo czy aż tak bardzo ją kochałem...
było mineło, nie ma co wracać do tego...
2 kwartał super się zaczyna spotkania z fajną dziewczyną małe miłostki tęsknoty.. co z tego oczekiwałem czegoś więcej niż tylko łóżko...
kilka miesięcy samotności za to impreza za imprezą :D kilka bijatyk, dużo śpiewu i radości.
poznanie wielu pozytywnych osób i kilku negatywnych o których aż szkoda gadać...
koniec roku...
nie wiem czy nie bardziej tragiczny niż początek....
Mama chora... Diagnoza rak na prawym płucu...
tygodnie w szpitalu...
operacja...
walka na szczęście wygrana :)
wyrok odroczony (mam nadzieję ze na wieki) :)
w tym czasie poznaję B. cudowna osoba. Takiej osoby ze świecą szukać...
kolejna tragedia... w Wigilię odchodzi mój najwierniejszy przyjaciel i powiernik duszy... Plastuś pilnij teraz moich snów i parzeń...
Sylwester udany.
Wiadomo doborowa ekipa :) B. dziękuję ze spędziłaś ze mną tą magiczną noc i kilka innych :)
podsumowując wzloty i upadki ale dzięki przyjaciołom nawet gówno smakuje lepiej :)