Ósmy dzień z rzędu w pracy, jeszcze tylko 4 i uciekamy do mazurskiej leśniczówki. Wakacje zaplanowaliśmy w marcu i narzekaliśmy, że jeszcze tyle czasu do wyjazdu, a tu jeszcze trochę ponad tydzień i lecimy ;-)
M. obiecał, że z okazji piątej rocznicy zabierze mnie do restauracji w Sopocie, ale i tak wiem, że skończymy na mega kebabie ;D
W ogóle ten facet, to mnie ostatnio ciągle zaskakuje i się zastanawiam, czy ktoś mi go gdzieś w międzyczasie nie podmienił. Wczoraj po mojej nocy w pracy cały dzień się mną zajmował, zrobił mrożoną kawę, czytał książkę, zrobił misiowate kanapki i śmiał się, że nie mogę utrzymać otwartych oczu ;D A dziś, mimo, że miał na 8 do pracy, wstał po 5, żeby mnie zawieźć na siódmą...
Nie mogę się doczekać wakacji, a później kolejnych dwóch tygodni razem.