wisiał sobie na poręczy czarek cz.
***
martwica palców stóp
w lustrzanych odbiciach
erytrocyty w podnieceniu
obijają się o przenoszony do płuc
tlen
ściana nerwu
nie dociera do synaps
zastyga w powietrzu
nabrzmiałym od ciężkich oddechów
moja modlitwa
wysłuchana po raz tysięczny
zakończona najgłośniejszym z głośnych
jęków