Ależ ten czas leci szybko! Łuuuh! Przed chwilą był początek roku , świeta i studniówka , a tymczasem mija już pierwszy tydzień ferii! 2 tygodnie to zdecydowanie za mało. W sumie potem będę miała wolne od maja do października... Z każdym dniem uświadamiam sobie , że coraz mniej czasu zostaje do matury. Zbliża się wielkimi krokami a ja nie robie z tym nic. Ogarnia mnie panika. Panika to jest coś z czym ostatnimi czasy żyję... Z Paniką. Że nie zdam. Że dostanę zaćmienia. Że przecież mogłam lepiej. Kiedyś umiałam sie bardziej zmobilizować do nauki a teraz? Muszę przeczytać książkę, która ma 700 stron. Kiedyś umiałabym to zrobić w ciągu 4 dni. Teraz zmuszam się od tygodnia. Czas najwyższy się wziąć do pracy maturalnej... PHI. LEŃ. Wizja przyjemności jest bardziej przyjemna niż wizja robienia czegoś po coś na coś z przymusu... Kolejna sprawa dalszego życia... Gdzie iść? Co robić? Co studiować? Chciałam studiować biologię , a potem jej uczyć. Ale okazuje się , że jest to nieopłacalne , bo przecież jest zmiana systemu edukacji... Biologia bedzie nauczana w liceum tylko na biol-chemach... W innych kierunkach będzie PRZYRODA. Jak w podstawówce. Boże, ale z tych przyszłych dzieci kiedyś niedorozwoje będą..... Bez urazy, ale ten system edukacji tak ogranicza, że ja piernicze! Nieważne. Wiążę przyszłość z biologią, widziałam siebie tylko jako nauczycielke, a teraz co? Gówno normalnie. Może ja się jednak wezmę za siebie i pójdę do tego Szczytna, ot co. ;/ Nieee... biologia, biologia, biologia. Musze znowu rozkochać się w biologii! Przecież moja ukochana nauczycielka w liceum doszczętnie zabiła wszystkie moje uczucia do tak pięknego przedmiotu. Ja na maturze próbnej z takim zapałem czytałam polecenia... Szkoda, że nie umiałam nic zrobić tak jak trzeba no ale OK. Przecież skoro pan/pani X miała 70,80 czy 90 % z rozszerzonej bio , to my też możemy mieć! I tak oczywiście to jest moja zasługa, bitches! ( w rzeczywistości pan/pani X był/ była uczona przez kogoś innego, ch*jowe, pozdrawiam). Także ten tego tak. Przez ten tydzień nie zrobiłam nic pożytecznego. Od niedzieli do wtorku to cały czas spałam i się obijałam. W środę Łuków i Lublin. Czwartek uroczo spędzone Walentynki. Piątek dom i znowu nic. Dzisiaj i jutro? Też pewnie NIC. Nie wiem. Musze się zmusić. Zeby zdać rozszerzenia na przynajmniej 50 %. (Pomijam rozszerzenie z angielskiego z którego chce mieć przynajmniej 70 % i 90 % z podstawy) . Okej, idę ogarniać chate, siebie, na zakupy, basen, znowu ogarnianie chaty bo teraz nie zrobie wszystkiego, ogarnianie siebie, PIWO. Chce ktoś dzisiaj iść z nami? Zapraszam.
Inni zdjęcia: Ziew Ziew ;) svartig4ldur... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24