Jest godzina 11,ja jestem na nogach od jakiejś 8.Gdy otworzyłam oczy sądziłam,że jest jakoś po 10..Kompletnie zapomniałam,że zaczęłam pisać notkę.Jezu kochany.Ja bardzo stylowa podwinęłam sobie nogawki od spodni *good*.Po litrach wylanych łez mogę powiedzieć,że między mną a moim Skarbem jest wszystko w porządku.Jednakże i tak nie jest idealnie w tym całym syfie.O 16:30 wychodzę,ten ból dupy kiedy o 20 jest już ciemno.Trochę smutno robi mi się na myśl,że w ciągu roku szkolnego będę się z nim widzieć tylko w piątki i soboty.. Kurcze,piszę w nieładzie.Piszę coś nagle od czapy i sama nie wiem czy to ma sens. W końcu i tak się wykończę,nie mam siły a i tak na chama się pcham,żeby coś robić.A potem będę miała,jestem tego świadoma. Jest dosyć zimno,może lepiej coś na siebie założę..Ehh,Pearl Jam w słuchawkach i do widzenia!:)
jejku jaka ona piękna!