


Chwilami myślę, że to wszystko nie ma najmniejszego sensu. Że to, co dla mnie najpiękniejsze ucieka mi, a ja mam za krótkie nóżki, żeby to dogonić. A może jednak doganiam? Tylko nie widzę. Przerażenie stoi za mną i zaplata mi warkocz, o kręca mi go dookoła oczu. I nie ma kogo obwinić. "Sama sobie oczy zasłaniasz, Dominiko."
Tak między Bogiem, a prawdą, mam chyba słabą psychikę. I przez moje bezczelne nieuctwo, łamie mi się coraz bardziej.
Cóż począć?
Przeżyć...
chcę... już...
TRZECHY!