Uhhh. Makysmalnie roztrzęsiony.
Ostatni dzień przed wybraniem przedmiotów maturalnych. Niby deklaracja wstępna, ale bądź co bądź deklaracja.
Jak tylko wstałem, zabrałem się za wyszukiwanie informacji o uczelniach, wydziałach, kierunkach, specjalnościach, wzorach na punkty rekrutacyjne, progach punktowych, ilościach osób na jedno miejsce i tak dalej i tak dalej.
Akademia Górniczo-Hutnicza. Jasno, przejrzyście, każdy wydział to samo. Nieznaczne różnice w akceptowanych przedmiotach. Pracochłonne, acz wykonalne.
Uniwersytet Ekonomiczny. Dwa kierunki; przejrzyste, choć starannie ukryte zasady rekrutacji.
Wreszcie Politechnika Krakowska. Ja pierdole!!! Mają nasrane w głowach. Co roku inne zasady rekrutacji, i odmienne na każdy kierunek. Do tego wszystko napisane możliwie niezrozumiałym językiem. Straciłem 3, słownie trzy pieprzone godziny na odnalezienie wiecie czego? Że za tym wszystkim kryje się wzór: 1xpunkty dla matury podstawowej, 2xpunkty dla matury rozszerzonej. Tak ciężko było to napisać na jednej stronie, kuźwa? Musiałęm przeczytać 28 stron PDF-ów żeby gówno się dowiedzieć?! Wpieprzyłem się do reszty, czym wkurzyłem n, więc moja złość zamieniła się w doła i było jeszcze zabawniej. Znalezienie informacji o rekrutacji to bez dwóch zdań pierwsze sito u nich. Nie, to nie. Łaski mi nie robią.
Przerwa. Ochłonąłem. Zaparzyłem herbatkę, posłuchałem muzyki, pooglądałem zdjęcia - jakie, nie powiem (przyzwoite!) - grunt, że takie, które poprawiają mi nastrój.
Dopisałem jeszcze Wyższą Szkołę Ekonomii i Informatyki do listy, spokojnie już, choć wciąż z podwyższonym ciśnieniem, znajdując szczegóły rekrutacji. O proszę, jednak dało się napisać na jednej stronie!
Politechnika znikła z listy preferowanych przeze mnie uczelni tak szybko, jak się tam pojawiła w tempie odwrotnie proporcjonalnym do czasu w jakim się tam pojawiła.
Whatever.
Został AGH, UEK, WSEI. Wymagane przedmioty to do wyboru z reguły matematyka, fizyka, informatyka.
Duży dylemat: dać sobie wiele szans, czy skupić się na jednej?
Wypełniam deklarację maturalną. Imię: Maj, Nazwisko: Wojciech. No jaaaa pier...
Wypełniam deklarację maturalną. Imię: Wojciech, Nazwisko: Maj. "Deklaruję przystąnie do egzaminów dodatkowych z następujących przedmiotów: matematyka, poziom rozszerzony; język angielski, poziom rozszerzony... No i co teraz? Fizyka? Informatyka? Nie no, fizyce nie podołam. A szkoda. To informatyka. Wpisuję. Patrzę jeszcze na arkusz z informatyki rozszerzonej w tym roku.
a) Zaczynając od x = 1 i y = 1 i wybierając za każdym razem losowo jeden z dwóch
podanych układów równań, oblicz pierwsze 5000 wartości x i y z kolejnych iteracji.
b) Na podstawie swoich obliczeń sporządź obraz smoka Heighwaya. Pomiń wyniki
ze 100 pierwszych iteracji. Zadbaj o czytelność i przejrzystość obrazu. Otrzymany
obraz zapisz w pliku o nazwie smok.*, w którym * oznacza rozszerzenie pliku zgodne
z wybranym przez Ciebie formatem pliku użytym do zapamiętania obrazu.
c) Oblicz środek masy smoka, to znaczy: średnie wartości x i y z zaokrągleniem
do jednej cyfry dziesiętnej po przecinku. Przy obliczaniu średnich pomiń wyniki
ze 100 pierwszych iteracji
Eee, to może jednak zrezygnuję.
Więc piszę trzeci raz. Rok ukończenia szkoły: 22 listopada 1991. No brawo, Wojtusiu, debilu jeden.
Piszę czwarty raz. Bez fizyki, bez informatyki. Zostaje luka na temat z języka polskiego.
Wczoraj, ze 120 tematów na prezentację maturalną skrócilem listę do pięciu. Nie umiem bardziej.
Dzwonię do siostry. Rozmawiamy 25 minut, w końcu z pięciu zrobiły się dwa. Do tej pory nie wiem, czy dobrze zrobiłem, wybierając jeden z nich.
Nie wiem, co mysleć. Nie wiem czy podjąłem dobre decyzje, nie wiem czy dobre podejmuję i nie wiem czy dobre podejmę. Przerasta mnie ogrom konsekwensji, jakie niesie ze sobą decyzja, którą podejmuję teraz. Jestem za młody.
Z drugiej strony, może za bardzo się przejmuję? N. ma podejście którego jej zazdroszczę... Mi za bardzo zależy. Nie na mojej przyszłości, na przyszłości mojej rodziny, która z kolei zależy w dużej części ode mnie.
Wystarczy. To znaczy, nie wystarczy, ale wykorzystałem 100% miejsca.