On i te jego czapki...
Hum.
Każdy dzień zaczyna mieć większe znaczenie dla mnie niż kiedykolwiek wcześniej. Nie wiem dlaczego, nie wiem co się stało. Nie rozumiem i nie wiem czy chcę zrozumieć. Staram się sama siebie przekonać, że nie jestem w stanie się do nikogo przywiązać, ani nic. Ale tęsknota to już chyba jakaś oznaka przywiązania, czyż nie?
Lubię chodzić z nim za rączkę, lubię się na nim uwieszać, lubię go całować i tulić. Uwielbiam się z nim śmiać, patrzeć mu w oczy... odjebało mi totalnie.
Dlaczego się nie przejmuję tym, że jesteśmy totalnymi przeciwieństwami i mamy mało wspólnych cech? Bo przeciwieństwa się przyciągają, a związki polegają na kompromisach. Trzeba się uzupełniać, by tworzyć całość. Jak masz dużo wspólnego z kimś to się to może nazywać przyjaźń, ale o jakiś specjalnie mocną więź, większą niż przyjaźń to bardzo ciężko. Prawda? W sumie Ty wiesz o tym najlepiej. Nawet lepiej ode mnie.
Lubię go, wiesz? Nawet bardzo go lubię.
PS.
Mogłam dzisiaj wziąć samochód, to wzięłam. Pojechałam nim do szkoły. Muszę przyznać, że jeżdżenie samemu bardzo mi odpowiada, bynajmniej nikt nie zrzędzi mi nad uchem. Wybrałam sobie miejsce między drzewami największe jakie było i tam stanęłam. Like a boss.