Długo nic nie było pisane więc powracam ! : ) Z deczka marny wieczór muszę przyznać niestety... Pełen rozkmin, wspomnień, pytań i wybiegania myślami w przód. Szkoda tylko że zbyt wiele w tej przewidywanej przyszłości, jest w tym momencie, nie wiedzieć czemu, przedstawione w złym świetle... Załamywanie się nad sobą jest już chyba moją nieodłączną częścią osobowości ^^ Cóż... Mimo wszystko najważniejsze jest to, że można sobie spojżeć w oczy w lustrze i wzrok nie odbija gdzieś obok prawda ? : ) Szkoda tylko że to lustro tak często staje się moim wrogiem i jedyną szansą ukojenia nerwów byłoby rozjebanie go po prostu... Jak to zwalczyć ? Może czasem pominąć własne poglądy i uwierzyć na słowo innym (Byle nie za często!)? Uwierzyć w to że przez te "niedoskonałości" nie traci się na ogólnej wartości ? To trudne... szczególnie gdy mówią to osoby nam najbliższe, dla których chcemy jak najlepiej... Dla których jesteśmy w stanie się zmienić by spełniać ich marzenia... Szkoda tylko że nie na wszystko mamy wpływ. NIE WIEM... Nadzieja matką głupich więc ja najwidoczniej do geniuszy nie należę : ) Takie tam smęcenie...