Boże, jakie szczęście, ze otaczają mnie takie osoby... amówiąc "takie" mam na myśli (chyba wiadomo) Karola i Zuzie :) Zuzia to chyba najbardziej pozytywna osoba jaką znam. Rozsiewa taką pogode ducha, a Karol... chryste, Karol to nawet słowami nie określe. Kocham go, ale tak poprostu oporowo, za to jaki jest na codzień. Tak prawdziwy jak nikt inny. Nie ma w Nim żadnej dwulicowości, fałszywości czy czegoś z tych rzeczy... Przepraszam, poprostu musiałam się na ten temat wypowiedzieć, bo za bardzo ich lubie :D a dziś wyjątkowo tryskam dobrą energią ^^
NO DOBRA, to jedziem opowiadanie o wakacjach :D
Zaczęło się od obozu... było tak wyjebanie, że szkoda słów! Ci ludzie, atmosfera, wychowawcy.. a najlepsze było to, że wszyscy, ale to WSZYSCY ze wszystkimi sie przytulali na pożegnanie. Cudownie było, naprawde. Na dodatek tak dużo się nauczyłam :) nieskromnie powiem, że się rozwinęłam :D może nie jakoś szokująco, ale mam satysfakcje. Po powrocie z obozu miałam jakiś tydzień wolnego w domu. Właściwie codziennie byłam w centrum, ale niestety - nie zdążyłam spotkać się z Jaśkiem i Jankiem :( a tak oporowo za Nimi tęsknie. Z Kolasą mam kontakt, chociaż nie widzięliśmy się od zakończenia roku, a z Jaśkiem gadam tyle co nic. Ale coo mi tam! nie będę płakać, mam przy sobie naprawde zajebistych przyjaciół, którym niczego nie brakuje. Przez tamten tydzień w Warszawie widziałam się non-stop z Karolem i Zuzią + byłam raz na noc u Jess (Tej pamiętnej nocy ustaliłyśmy, że jedziemy razem na obóz! haha, drugi turnus tego samego wyjazdu. Ciesze się jak nie wiem co!). Potem wyjechałam na Sycylie. Boże, dawno się tak nie wybawiłam. Chociaż początek wyjazdu zbyt różowy nie był, a wszystko przez takiego jednego człowieka -.- kocham tego człowieka, zawsze tak potrafi spieprzyć humor. Wszystko przez to, że darzył mnie taką nienawiścią, że to szok. Kiedy tylko mnie widział to odrazu po mnie jeździł, a juz nawet nie chodzi o to. Na przykład kiedy weszłam do pokoju chłopaków po panthenol to pierwsze co usłyszałam to okrzyk z ust Rafała, pt.: "idź stąd!". To było takie miłe jak stąd do Palermo :/ ale pewnego, pięknego dnia kiedy dziewczyny pojechały na wieczorną wycieczke, a ja postanowiłam zostać, sprawy zmieniły swój szyk, a wszystko dzięki piwie :D Razem z Antoniem (Karolem), Boskim (Michałem) i Rafałem poszliśmy na plaże, żeby się napić, co Nas bardzo zbliżyło. Rafał na moje szczęście ma słaby łeb i pod wpływem tego był naprawde miły (o dziwo). Potem poszliśmy na impreze potańczyć. Był tak otwarty! Cały czas to ON chciał tańczyć, prosił mnie do wspólnego tańca i strasznie zmienił swoje podejśćie do mnie. Jak ja się wtedy świetnie bawiłam! Chyba najlepszy wieczór wyjazdu :) no, ale juz przestańmy o Rafale :D Tylko powiem, że efekt tego jest taki, że ja go przeprosiłam za to za co musiałam, my się zbliżyliśmy, a wszystko inne wraca do normy :) Co dalej można powiedzieć o wyjeździe... no opórcz tego, że był genialny. Zbliżyłam się z MIchałem, nawet bardzo. Miałam pare dziwnych sytuacji z tamtejszymi włochami. Przy okazji troche schudłam, bo chodziłam na siłownie. Kilka razy spałam z Karolem i jestem z tego zadowolona, bo było mi bardzo wygodnie (nawet nie wiem czemu o tym pisze, ale lubie o tym myśleć) :D i wogóle było świetnie.... a tamtejsze układy taneczne na podstawie "krok, krok, klask" były tak samo genialne jak cały wyjazd :D
a co mnie czeka teraz, kiedy już wróciłam? jeszcze Jurata, obóz i... ZAKUWANIE BIOLOGI <333333
tylko dlaczego jeszcze tylko miesiąc? :( ale nie myślmy narazie o szkole :)
TO CHYBA MOJA NAJDŁUŻSZA NOTKA i podziwiam tych, którym będzie się chciało to czytać :o
WANESA, stęskniłam się <3 :(
JESS, za Tobą też, JARAM SIĘ OBOZEM! <3 :)
ŻYCZE WSZYSTKIM BAAAARDZO MIŁYCH WAKACJI!
pozdrawia i poleca,
Weronika Weranda Fabijańska!
:D