Długo zastanawiałem się nad potęgą uczuć i tym co powoduje, że one powstają. Wpadłem na trop, obserwując otaczającą mnie rzeczywistość.
Siedząc nad moja Arkadią, zauważyłem chłopaka o parę lat młodzszego ode mnie - mógł mieć koło 17 lat - oraz jego brata jak domniemuję - o parę lat młodszego od mojego - mógł mieć koło 6 lat. Bawili się nad rzeką z psem, nie czyniąc sobie nic z otaczającej ich rzeczywistości, każda przemijająca przed moimi oczami sekunda zdawała się być pyłem składającym się na proch wieczności, łudzący i spowijajacy moje zmęczone powieki. Lecz gdy ogarnąłem pył, zdawał się być zaklętą w czasie nicością, a nawet czyms większym - przemijająca chwilą, której nie da się powtórzyć. W cieniu chwały i piekna tej chwili ujrzałem siebie i chwile które mnie ominęły, a które mogły się spełnić, a tekże ujrzałem oczami umysłu to, co może się zdarzyć. Ujrzałem - a raczej starałem się ujrzeć - to, co będzie i przyszła mi na myśl pewna deyskusja o kształtowaniu się charakteru ludzkiego, co obecnie jest kamieniem milowym w moich spostrzeżeniach na temat uczuć. Ból umysłu, nieczystość, chwliowo nie pozwala mi na sformułowanie tezy, ale jestem tego bliski. Bliższy niz kiedykolwiek indziej, bo tako zauwazam, że to jacy jestesmy, środowisko które nas kształci, wpływa absolutnie na decyzje jakie podejmujemy, a zatem wpływa na kwestie tego, jakiego partnera dobierzemy zarówno w przyjaźni, jaki w związku z ukochana osobą. Choć nie jestem jeszcze tego w stanie dokładnie opisać, mam nadzieję, że mój nadchodzący pojutrze wyjazd do Szwecji oczyści mój umysł - że będę miał czas do rozmyśleń i w końcu rozwikłam zakadkę, która mnie męczy od tak dawien dawna.
Niechaj prochy przodków ulecą w zanieczyszczone powietrze, abym ponownie mógł kąpać się w blasku dawnej chwały, która pomoże mi dojść do myśli, która pozwoli mi w przyszłości stanąć przed moimi protoplastami nie czując wstydu.
Niechaj zaniknie wytworzony w mojej głowie ból myśli.