Tak, ostatnio dużo myślałem,
jak zawsze nad życiem i nad jego sensem,
ale pojawił sie nowy wątek - fizyka.
I powrócił stary - szczęście...
Zauważyłem pewną zależność:
im dalej zagłębiamy się w fizykę,
tym jest ona trudniejsza, wymaga więcej umiejętności.
Podobnie szczęście:
gdy chcemy zasmakować głebokiego szczęscia
okazuje się to coraz trudniejszcze.
Różnica jest jedna:
w fizyce są wzory, pojęcia, tablice i ksiązki,
które pomagają nam ją zrozumieć.
A czy jest książka o tym jak być szczęśliwym?!
Przejżałem tablice fizyczne i matematyczne i o szczęsciu nic nie było...
Może to jest zbyt trudne...
...nawet dla ludzi pokroju pana G?