Nie wiem jak Fado to robi, ale jest genialny. Wczoraj strasznie kulał na prawą przednią łapę, a dzisiaj?
Dzisiaj, co? No właśnie! Szaleje, skacze z radości zachowuje się tak jak nic by się nie wydarzyło.
Zjednej strony to super, ale no boję się że teraz to "coś" może być małe, a później robić się większe i będzie sprawiać młodemu więcej bólu. Mama twierdzi że to normalne, że jak miał tak kiedyś (tyle że nie kulał tak długo i AŻ tak) to po godzinie normalnie chodził. Rodzice nie chcą słyszeć by jechać do weta na jakąkolwiek "kontrolę" albo coś. Boję się że to może być coś ze stawami ;/ Miejmy nadzieję że takie coś nie będzie.
Nie gadałam z rodzicami o kastracji. Pogadam dzisiaj jak "wyczuję ten moment".
Kupiliśmy już 3 kg butchersa, w sobotę albo jeszcze szybciej zabieram się za robienie psich ciasteczek.
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Zdjęcie jak zdjęcie, takie sobie szare bure i ponure. Ale od ostatniego czasu (2 miesiące) to to najlepsze zdjęcie jakie udało mi się zrobić młodemu i które mi się podoba! :)
Ma w sobie to coś. Zaraz wyląduje na tapecie.